Ponad 2 tys. rolników domagało się podczas wczorajszej demonstracji w Warszawie dymisji szefa resortu rolnictwa. Zarzucają mu brak efektów w walce z afrykańskim pomorem świń (ASF), chcą ograniczenia importu żywności i oddłużenia gospodarstw rolnych. To osłabia pozycję ministra przed zbliżającą się kampanią wyborczą, podczas której wieś ma być jedną z najważniejszych aren politycznego starcia.
Kłopoty Krzysztofa Jurgiela nie kończą się na rolniczych protestach. Na wtorkowym posiedzeniu rząd miał przyjąć uchwałę i projekt ustawy o budowie wzdłuż wschodniej granicy płotu, który ma chronić przed dzikami roznoszącymi ASF. Jednak jak wynika z naszych informacji, pomysł skrytykowali minister resortu środowiska Henryk Kowalczyk oraz szef MSWiA Joachim Brudziński.
– ASF jest już za Sochaczewem, na ile skuteczny może więc być płot na wschodniej granicy – pyta osoba zbliżona do rządu. Innym argumentem przeciwko budowie płotu jest przecięcie transgranicznych szlaków migracji zwierząt, np. w Puszczy Białowieskiej, która jest zarówno po stronie polskiej, jak i białoruskiej.
Reklama
Po dyskusji rząd postanowił, że powoła złożony z ministrów zespół, który jeszcze raz przeanalizuje projekt. Pierwszy raz ma się zebrać w przyszłym tygodniu.
Istotne znaczenie mają koszty budowy ogrodzenia. Resort rolnictwa chce do końca 2020 r. wybudować zaporę o wysokości dwóch metrów, wkopaną na pół metra w ziemię wzdłuż granicy z Rosją i Białorusią oraz Ukrainą – łączna długość to ponad 1,2 tys. km. Koszt budowy i utrzymania tej zapory ma wynieść 235 mln zł do 2022 r.
Projekt ustawy przewiduje, że odpowiedzialni za jej wzniesienie na poszczególnych odcinkach granicy byliby wojewodowie warmińsko-mazurski, podlaski, lubelski i podkarpacki. – Realizacja takiego przedsięwzięcia jest mocno spóźniona. Dziś nie można dać gwarancji, że budowa ogrodzenia przyczyni się w jakikolwiek sposób do zahamowania rozprzestrzeniania się wirusa, który swoim zasięgiem objął już niemal cały obszar kraju po wschodniej stronie Wisły i przemieszcza się w kierunku zachodnim – mówi Beata Górka, rzeczniczka marszałka woj. lubelskiego. – Samorząd stoi na stanowisku, by wszelkie działania dotyczące walki z tą chorobą skupić na zahamowaniu jej dalszej ekspansji w głąb kraju – dodaje.
Jej zdaniem w pierwszej kolejności należy zwiększyć obsadę lekarzy w powiatowych inspekcjach weterynaryjnych i przyspieszyć prace nad opracowaniem szczepionki, wesprzeć finansowo i merytorycznie hodowców trzody chlewnej, co wydaje się być jedynym skutecznym warunkiem prawidłowego wdrażania zasad bioasekuracji.
Przedstawiciele Krajowego Związku Pracodawców – Producentów Trzody Chlewnej. ostrzegają przed czarnym scenariuszem: jeśli państwa zaczną zamykać się na import wieprzowiny z krajów, gdzie wykryto ASF (a więc i z Polski), grozi to potężnymi wahaniami cen wieprzowiny na rynku. Obecnie 15 proc. naszego eksportu, czyli 70 tys. ton mięsa, trafia na rynek niemiecki. Jeśli zostałoby ono w kraju, ceny żywca gwałtownie by spadły. A wtedy bankructwa producentów i przetwórców byłyby kwestią czasu. Dziś rynek wieprzowiny w Polsce szacowany jest na 18 mld zł, a wartość eksportu samego mięsa wyniosła w 2017 r. 5,4 mld euro.
Minister Jurgiel wystąpił już do MSWiA o zwiększenie wydatków na pensje w powiatowych inspektoratach weterynarii o ponad 36,6 mln zł i zwiększenie zatrudnienia o 440 etatów. Resort finansów zezwolił inspekcji zwiększyć wydatki na zadania związane ze zwalczaniem ASF o prawie 138 mln zł.
Najwyraźniej te działania nie satysfakcjonują zainteresowanych. Krajowa Izba Lekarsko-Weterynaryjna kolejny raz zaalarmowała premiera Mateusza Morawieckiego o „katastrofalnej sytuacji finansowo-kadrowej” i rosnącej liczbie wakatów w inspekcji weterynaryjnej. Podaje też, że w ostatnim czasie ok. 70 proc. pracowników poprosiło przełożonych o podwyżki. Przypominają, że w ramach walki z ASF inspektorzy muszą sprawdzić 260 tys. gospodarstw utrzymujących trzodę chlewną (czasem dwukrotnie). W inspekcji weterynaryjnej jeszcze w 2014 r. pracowało 5,9 tys. osób. Na koniec 2017 r. – nieco ponad 5,6 tys.

1237 km taką długość miałoby mieć ogrodzenie wzdłuż wschodniej granicy

93 zł tyle ma kosztować budowa metra bieżącego ogrodzenia

235 mln zł tyle miałoby kosztować budowa i utrzymanie zapory do końca 2022 r.