Napis na elewacji budynku, w pobliżu wejścia do biura posłów PiS Jerzego Wilka i Adama Ołdakowskiego, według pracowników biura prawdopodobnie zrobiono w nocy z niedzieli na poniedziałek. Poseł Wilk, który powiadomił o zdarzeniu policję, powiedział PAP, że jest oburzony tą sytuacją. Zwrócił uwagę, że wulgaryzmy namalowano na ścianie zabytkowego budynku komunalnego, obok flag państwowych, które wiszą przed biurem poselskim. Jeśli tak ma wyglądać dialog polityczny, to czego można spodziewać się w przyszłości? Obawiam się, że będzie coraz gorzej - mówił.
Polityk przypomniał, że napis tej samej treści pojawił się na elewacji budynku Kancelarii Sejmu podczas niedawnej demonstracji organizowanej m.in. przez Obywateli RP, Ogólnopolski Strajk Kobiet i KOD, której uczestnicy domagali się zmian w ustawach sądowniczych zgodnie z zaleceniami KE.
Jak poinformował PAP kom. Krzysztof Nowacki, policja przyjęła zawiadomienie o zniszczeniu mienia i będzie prowadziła postępowanie w tej sprawie. Zaznaczył, że zależnie od wysokości szkody taki czyn może zostać zakwalifikowany jako wykroczenie lub przestępstwo. Dodał, że policja zabezpiecza zapisy monitoringu z kamer umieszczonych w pobliżu biura PiS.
Napisy pojawiły się też w Warszawie. Na oknach biura Zarządu Okręgowego PiS przy ul. Koszykowej, ktoś napisał obraźliwe hasło. W niedzielę sprawą zajęła się policja. Gdy w niedzielę do biura przyszli jego pracownicy, zobaczyli, że na szybie ktoś różową farbą napisał obraźliwe hasło. Obok niego pojawiła się także namalowana gwiazda i napis "From Putin with love". Nie wiadomo, czy oba malunki wykonała ta sama osoba.
Informację o obraźliwym napisie otrzymaliśmy w niedzielę. Policjanci, którzy przyjechali na miejsce przyjęli zawiadomienie o popełnionym wykroczeniu. Zabezpieczyli także nagrania z monitoringu – mówił PAP nadkom. Robert Szumiata, rzecznik prasowy Komendy Rejonowej Policji Warszawa I (Śródmieście).
Jak zaznaczył policjant czynności prowadzone są w związku z artykułem 63a, paragraf 1 kodeksu wykroczeń. Mówi on, że za umieszczenie w miejscu publicznym do tego nieprzeznaczonym ogłoszenia (...) napisu lub rysunku albo wystawieniu go na widok publiczny w innym miejscu bez zgody zarządzającego tym miejscem grozi kara ograniczenia wolności lub grzywna. Funkcjonariusze zajmą się teraz analiza nagrań z monitoringu, by ustalić kto namalował obraźliwe hasło.
W ostatnich dniach zdewastowano biura parlamentarzystów PiS w Golubiu-Dobrzyniu i Wąbrzeźnie (woj. kujawsko-pomorskie); w obu przypadkach namalowano napisy "Czas na sąd ostateczny" i "PZPR". Jak informowała policja, w sprawie incydentu w Wąbrzeźnie zatrzymano 50-letnią mieszkankę woj. mazowieckiego, której przedstawiono zarzut propagowania ustroju totalitarnego. Po złożeniu wyjaśnień kobieta została zwolniona do domu.
Podczas wspólnej konferencji prasowej z ministrem rolnictwa Janem Krzysztofem Ardanowskim w Chełmie, wicemarszałek Sejmu była pytana o akty wandalizmu wymierzone w biura PiS oraz przepychanki pomiędzy protestującymi przeciwko zmianom w sądownictwie a policją.
- Nie ma absolutnie żadnej zgody, aby dochodziło do ataków chuliganerii i wandalizmu, które miały w ostatnich dniach miejsce - podkreśliła w odpowiedzi Mazurek.
- To powinno się spotkać z oczywistą i stanowczą reakcją policji - wiemy, że tak się dzieje - ale myślę, że też klubów opozycyjnych, bo trzeba się zastanowić, jaka jest przyczyna takich rzeczy - mówiła rzeczniczka PiS.
Jak dodała, jeśli wszystkie polskie partie polityczne mówiłyby jednym głosem, że "nie ma zgody dla takiej chuliganerii", to "może niektórzy by się opamiętali".
Zdecydowane powinny - jej zdaniem - być także działania ze strony wymiaru sprawiedliwości. Bo to nie może być tak, że jak ktoś złamie jakiś przepis, to sprawa jest umarzana ze względu na niską szkodliwość społeczną; druga strona jest tym rozzuchwalona, są tacy, którzy uważają, że takie zachowania, które nie będą karane, pozwalają na to, by takich czynów dokonywać - mówiła Mazurek.