Były premier przekonywał, że nie naciskał na pilota, by ten leciał mimo złej pogody. "Wiele razy latałem. W sytuacji, gdy była wyraźna decyzja, że nie lecimy, nie wywierałem presji" - przekonywał w poniedziałek Miller.
Były szef rządu dodał, że Miłosz cieszył się opinią znakomitego pilota. I powiedział, że nie ma pretensji do Miłosza, choć od wypadku do dziś ma problemy z kręgosłupem.
Rządowy śmigłowiec rozbił się 4 grudnia 2003 r. pod Warszawą. Spadł, gdy wyłączyły się dwa silniki. Kilkanaście osób zostało rannych. Biegli uznali, że przyczyną katastrofy było oblodzenie silników. Miłosza prokuratura oskarżyła o spowodowanie wypadku - pilot miał nie włączyć specjalnej instalacji przeciwoblodzeniowej.