"Ale ja nie wykonuję funkcji nauczycielskiej, jeśli mój czas pracy wynosi, ile wynosi. W związku z tym moje wynagrodzenie ustala prezydium zarządu głównego ZNP. To nie moja jednoosobowa decyzja" - tłumaczy się z wysokości swoich zarobków Broniarz.
Jednocześnie szef ZNP przekonuje, że za pensję nauczycielską jest niezwykle trudno przeżyć. Dlatego wraz z innymi pedagogami domaga się wzrostu płac o kilkaset złotych. "Zarobki w oświacie są nadal żenująco niskie. Dlatego że ktoś, kto ma pięć lat studiów za sobą, dwadzieścia lata stażu pracy, dostaje na rękę około 1,8 tysiąca złotych" - mówi Broniarz.
Jednak swoim wynagrodzeniem z nauczycielami dzielić się nie będzie. Zresztą pensję ustalają mu sami pedagodzy - ci sami, którzy domagają się podwyżek.