"Odnalazł się cały i zdrowy, nic mu nie jest" - potwierdził w TVN24 szef usteckiej policji. Według nieoficjalnych informacji tej stacji, chłopca przenocował jego sąsiad, który znalazł Borysa w nocy, ale nie powiedział o tym jego rodzicom.

Nakarmił go, położył go spać ze swoimi dziećmi, a rano odprowadził do jego domu. Do tej pory nie potrafi wytłumaczyć, dlaczego nie zrobił tego jeszcze w nocy. Policjanci uważają, że mężczyzna jest po prostu niefrasobliwy.

Reklama

Miasto i jego okolice przeczesywało 350 ratowników. Były też psy tropiące. Nie brakowało mieszkańców Ustki, którzy pomagali szukać małego chłopca. Borys zaginął wczoraj po południu po wyjściu od kolegi.

Około godziny 3.00 w nocy wielką akcję poszukiwawczą wstrzymano, ale jak tylko się dziś rozwidniło, ratownicy znowu ruszyli w teren. Policjantów, strażaków i pograniczników wspierali również słuchacze Szkoły Policji w Słupsku.

Siedmioletni Borys zaginął gdy pokłócił się z kolegą, z którym się bawił. Wyszedł od niego i do przejścia miał zaledwie 200 metrów, ale do domu nie doszedł. Około godziny 20.00 już mocno wystraszeni rodzice zaalarmowali policję.

Reklama

Wtedy rozpoczęły się wielkie poszukiwania. Na szczęście, zakończone dziś rano sukcesem.