W piątek Izba Dyscyplinarna SN nieprawomocnie uchyliła immunitet prezesowi Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych SN Józefowi Iwulskiemu. Domagała się tego prokuratura IPN, której śledczy chcą postawić mu zarzut bezprawnego skazania w stanie wojennym 21-letniego robotnika za kolportowanie ulotek wymierzonych we władze PRL.

Reklama

Oświadczenie sędziów SN

W związku z tą decyzją część sędziów Sądu Najwyższego wydała oświadczenie zamieszczone na Twitterze przez Krzysztofa Michałowskiego z Inicjatywy Wolne Sądy, w którym krytycznie odnieśli się do tego orzeczenia. Pod pismem podpisało się 75 sędziów Sądu Najwyższego w stanie czynnym i w stanie spoczynku. "Stosownie do uchwały trzech połączonych Izb Sądu Najwyższego z dnia 23 stycznia 2020 r. i przedstawionej w niej szerokiej argumentacji prawnej, Izba Dyscyplinarna nie jest sądem w rozumieniu Konstytucji RP, Europejskiej Konwencji o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności oraz Traktatu o Unii Europejskiej" - głosi oświadczenie.

Sędziowie podkreślili przy tym, że zgodnie z konstytucją uchylenie immunitetu sędziowskiego może nastąpić tylko za zgodą niezależnego i bezstronnego sądu. "W konsekwencji, wyrażamy przekonanie, że dopóki wniosek prokuratora o uchylenie immunitetu sędziemu nie zostanie rozpoznany przez niezależny sąd, brak jest rozstrzygnięcia w sprawie będącej przedmiotem tego wniosku" - oświadczyli sędziowie.

W piątek rano Izba Dyscyplinarna, orzekając w I instancji, uchyliła sędziemu Iwulskiemu immunitet, zawiesiła go w obowiązkach orzeczniczych i obniżyła jego wynagrodzenie o 25 proc. Decyzja nie zapadła jednogłośnie. Zdanie odrębne złożył sędzia Adam Roch. Obrońcy Iwulskiego zapowiedzieli skierowanie zażalenia w tej sprawie.

Sprawa sędziego Iwulskiego

O zgodę na pociągnięcie sędziego Iwulskiego do odpowiedzialności karnej w grudniu ub.roku do SN wystąpiła Oddziałowa Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Krakowie. Z ustaleń śledczych IPN wynikało, że w 1982 r. Iwulski zasiadał w składzie orzekającym, który skazał młodego robotnika z Oświęcimia na trzy lata więzienia za roznoszenie "antypaństwowych" ulotek przedstawiających kontury Polski okolone drutem kolczastym.

Sąd uznał wówczas, że mężczyzna jest winny publicznego wyszydzania PRL, a kolportując ulotki nawołuje do zamieszek i strajków. "Sąd wydał skazujący wyrok, mimo że nawet w myśl obowiązujących wówczas przepisów kodeksu karnego i dekretu o stanie wojennym działania oskarżonego nie stanowiły przestępstwa" - podkreślała Główna Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu, dodając, że tę konstatację potwierdził też Sąd Najwyższy. W maju 1992 r. Sąd Najwyższy po rozpatrzeniu rewizji nadzwyczajnej uniewinnił opozycjonistę.

Zdaniem prokuratorów IPN zebrane dowody wskazują, że bezprawne skazanie robotnika na surową karę "miało wyłącznie cel odstraszający i wpisywało się w represyjną politykę władz PRL wobec działaczy demokratycznej opozycji". "Wyrok był zatem aktem państwowego bezprawia, a sędziowie, którzy go wydali, nie mogą korzystać z ochrony, jaką daje działanie sędziego w ramach ustawowych uprawnień i obowiązków" - argumentowała Główna Komisja.