Ambasador Rosji w wywiadzie dla agencji Reuters zagroził Polsce "odwetem, jeśli rosyjska placówka (w Warszawie) przestanie działać"; Jasina został zapytany w Polskim Radiu 24, na czym ten odwet mógłby polegać.
Rzecznik MSZ odparł, że "polska placówka (w Moskwie) jest już poddawana różnego rodzaju działaniom odwetowym od dłuższego czasu". - Na przykład od dwóch tygodni rozkopane są wokół niej wszystkie drogi i faktycznie nie można z niej wyjechać, co prawie uniemożliwiło wyjazd polskich dyplomatów deportowanych z Rosji - powiedział. Przyznał, że zapoznał się z wywiadem Andriejewa dla Reutersa, ale - jak mówił - nie wie, "jakie działania odwetowe mógłby podjąć ambasador, mogłaby Rosja podjąć".
"Konto zajęte przez niezależną polską prokuraturę"
Odnosząc się do zajęcia konta ambasady Rosji, Jasina przypomniał, że "zostało ono zajęte przez niezależną polską prokuraturę w związku z podejrzeniami o wykorzystywanie tych środków na różne niedobre cele". - Mamy w Polsce państwo prawa i takie rzeczy się zdarzają. Natomiast jeżeli ktoś zaczyna jakiekolwiek odwety eskalować, to praktycznie zawsze strona rosyjska - oświadczył.
Rzecznik MSZ był też pytany, czy po wydaleniu przez stronę rosyjską polskich dyplomatów, polska placówka może efektywnie działać w Moskwie.
- Nie wiem, czy efektywność to dobre słowo, ale placówka działa. Są tam polscy konsulowie, którzy mogą pomóc znajdującym się ciągle w Rosji obywatelom polskim. I to samo dotyczy konsulów pracujących w Kaliningradzie w trudnych warunkach, w Petersburgu, w Irkucku. Ale to jest oczywiście zupełnie inna efektywność - powiedział. Jak dodał, "stosunki między naszymi państwami są dość formalne, działalność placówki dalej ma miejsce, ale jest ona na wszelkie sposoby szykanowana przez stronę rosyjską".
"Bardzo nieładne gesty"
Pytany, czy w obecnym "gorącym okresie" polskie przedstawicielstwa dyplomatyczne są poddawane prowokacjom i dochodzi do innych incydentów poza remontem dróg wokół ambasady w Moskwie, rzecznik MSZ przyznał, że to się zdarza, a jako przykład podał "bardzo niesympatyczne podejście do wyjazdu polskich dyplomatów i konsulów do Kaliningradu, bardzo nieładne gesty wobec polskiego konsulatu w Irkucku".
- Ale mając w pamięci, że tak czasami w Rosji się dzieje, to na razie jest to zdecydowanie łagodniejsze, niż przypuszczaliśmy w swoich niektórych najśmielszych snach - powiedział Jasina.
Rachunek bankowy rosyjskiej ambasady w Warszawie został zablokowany już pod koniec lutego, czyli kilka dni po napaści na Ukrainę. Jak ustalił Business Insider Polska, tak samo postąpiono z kontem bankowym Przedstawicielstwa Handlowego Rosji w Polsce. Najpierw blokadę zrobił Generalny Inspektor Informacji Finansowej, ale nie może ona trwać dłużej niż 96 godzin. Później do gry wkroczyła prokuratura i blokada została ustanowiona aż na pół roku. Śledczy uzasadnili swoją decyzję tym, że pieniądze z konta ambasady mogą być wykorzystane do finansowania terroryzmu.
Jak informowała w połowie marca telewizja TVN24, już po inwazji Rosji na Ukrainę dyplomaci z rosyjskiej ambasady w Warszawie próbowali wypłacić w gotówce równowartość ponad 2 mln euro. To im się jednak nie udało.