Pamiętam czasy, gdy każda knajpa, a nawet niektóre sklepy musiały mieć "ochronę" chłopaków z miasta, na ulicach stolicy i dwóch znanych podwarszawskich miast od czasu do czasu dochodziło do strzelanin, towary kradziono całymi TIR-ami, i częściej można było usłyszeć, że komuś auto ukradli, niż że ktoś je sobie kupił. Nazwiska mafijnych bossów pojawiały się w gazetach równie często jak polityków, sportowców, aktorów i piosenkarzy.
Pamiętam policjantów w polonezach i nyskach, którzy w konfrontacji ze wspomnianymi chłopakami z miasta byli bez szans. Ówczesne zasady użycia broni policjanci streszczali do dwóch przykazań – broń Boże broń zgubić i broń Boże jej użyć.