Do wypadku z udziałem prof. Jerzego Bralczyka doszło w środę (9 kwietnia) około godziny 17:00. Miał on miejsce na drodze wojewódzkiej numer 728, w miejscowości Kotwinów, w powiecie przysuskim.
Prof. Jerzy Bralczyk miał wypadek
Prof. Jerzy Bralczyk jechał na spotkanie w Gminnym Ośrodku Kultury w Nowinach pod Kielcami. Podróżował samochodem marki BMW jako pasażer. Auto zderzyło się z oplem prowadzonym przez 66-letniego kierowcę. Zarówno prof. Bralczyk, jak też podróżujący z nim Leszek Bonar zostali poszkodowani w wypadku i trafili do szpitala.
Przyczyny wypadku prof. Bralczyka są wyjaśniane
Z wielkim smutkiem informujemy, że dzisiejsze spotkanie z prof. Jerzym Bralczykiem nie odbędzie się. W drodze do Nowin prof. Bralczyk wraz z panem Leszkiem Bonarem ulegli wypadkowi samochodowemu. Panu profesorowi i panu Leszkowi życzymy szybkiego powrotu do pełni sił i mamy nadzieję, że wkrótce uda nam się spotkać w Gminnym Ośrodku Kultury w Nowinach w innym, równie wyjątkowym terminie - napisali organizatorzy spotkania.
Przyczyny wypadku i okoliczności są wyjaśniane. Tak wynika z informacji przekazanych przez sierż. Aleksandrę Bałtowską, która jest rzeczniczką prasową Komendy Powiatowej Policji w Przysusze.
Prof. Bralczyk zabrał głos ws. wypadku
W rozmowie z "Faktem" prof. Jerzy Bralczyk powiedział, jak się czuje i co się stało. Zajechano nam drogę. To było mocne uderzenie. Samochód, którym jechałem, raczej nadaje się do kasacji– relacjonował wypadek. Pytany o to, jaki jest stan jego zdrowia, powiedział, że nadwyrężył sobie mostek.
Nie ma pęknięcia, nie ma złamania, ani obrażeń wewnętrznych. Trochę potłuczony, ale nic groźnego- powiedział. Prof. Bralczyk poinformował też, że najprawdopodobniej w czwartek (10 kwietnia) opuści szpital. Jeśli nie dziś, to jutro. Ale raczej dziś. Jeszcze żyję- stwierdził z uśmiechem.