Jeśli porównać partie polityczne do jadących samochodów, to PO i PiS są wozami, gdzie kierownice są twardo trzymane przez kierowców, którzy nawet nie pozwalają współpasażerom na doradzanie, gdzie skręcić lub czy zmienić prędkość jazdy. Inaczej jest z małym, mocno obtłuczonym samochodzikiem, którym kieruje Grzegorz Napieralski. Tam każdy pasażer z tyłu ma moc uwag na temat jazdy, z których wiele zresztą wzajemnie się wyklucza. Co więcej, z prawej strony kierowcy siedzi Wojciech Olejniczak, który co chwilę chwyta za kierownicę. Panowie się szarpią, a eseldowski wehikuł odbija się od rowu do rowu.

Reklama

Na dodatek to wszystko dzieje się w momencie wyboru i tak trudnego dla lewicy - poprzeć czy odrzucić weto w sprawie pomostówek. Dylemat dla przeciętnego posła SLD jest trudny - z jednej źle wystąpić razem ze znienawidzonymi na lewicy Kaczyńskimi. Z drugiej lewicowa tożsamość nie pozwala na odrzucenie apeli związków zawodowych. Takie argumenty pojawiały się w ostatnich dniach i godzinach w debatach na lewicy. Z jednej strony Napieralski słyszał, że skończy jak trzeci bliźniak Kaczyńskich, czyli źle. A Olejniczakowi wypominano, że SLD odrzucając weto będzie pierwszą w Europie partią lewicową, która występuje przeciw prawom pracowniczym.

Podział w SLD nie jest jednak tak prosty, że zwolennicy Napieralskiego chcą bronić pomostówek, a Olejniczaka je odrzucić. Linii dzielących ten nieduży, 42-osobowy klub jest więcej. Ale najprościej można je uporządkować określeniami "starzy" kontra "młodzi", choć sami Olejniczak i Napieralski urodzili się w tym samym roki i miesiącu. Ale tego pierwszego popierają tacy weterani, jak Ryszard Kalisz, Jerzy Szmajdziński, Wacław Martyniuk. Za drugim stoją posłowie młodsi, a na pewno bez długiego stażu parlamentarnego. Pierwsza grupa jest bardziej centrowa - ich przeciwnicy zarzucają im nawet poglądy neoliberalne - stąd bliżej jej do PO. Stronnicy Napieralskiego dużo mocniej akcentują hasła lewicowe. I stąd na zasadzie - wróg mojego wroga jest moim przyjacielem - skłonni są do częstszych taktycznych porozumień z PiS.

Ostatni sukces Wojciecha Olejniczaka, czyli utrzymanie się na stanowisku szefa klubu, wzmocnił ten podział. To oznacza, że kryzys w sprawie pomostówek nie jest incydentem. Przy każdym głosowaniu, gdzie SLD odegra rolę języczka u wagi, może dochodzić do podobnych turbulencji. Politycy Sojuszu pocieszają się, że w ich ugrupowaniu nie ma zbyt silnych tendencji rozłamowych. Wskazują na niezachęcający przykład umierającego SdPl, a także na PSL, gdzie zmarginalizowani ex-liderzy potrafią funkcjonować w niszach, nie zakłócając działalności partii. Gdyby jednak ten optymistyczny wariant miał się nie spełnić - a symptomy są niejednoznaczne - to samochodzik Napieralskiego z ostrego wirażu wkrótce wjedzie w slalom śmierci.

Reklama