Ale na kształtowanie młodego człowieka ogromny wpływ ma także szkoła. I jeżeli miałoby to być miejsce, którego celem jest ukształtowanie przyszłego inteligenta, bardzo taki pomysł popieram.

Reklama

Trudno nazwać inteligentem kogoś, kto nie ma zielonego pojęcia o starożytnym Rzymie czy Grecji, starożytnej filozofii czy łacinie. To podstawa, która kształtuje naszą tożsamość. Szkoła jest jedynym miejscem, w którym uczeń otrzymuje taką wiedzę. Nigdy potem nie będzie już sam uczył się np. łaciny. A jest to język dający podstawy logicznego myślenia i stanowiący dobrą bazę do nauki innych języków. Różnie mogą się potoczyć losy, ale człowiek nigdy nie nadrobi tego, czego nie wyniósł ze szkoły.

Wszyscy wybitni intelektualiści, niezależnie od dziedziny, jaką się zajmują, kształcili się na filozofii greckiej i rzymskiej. Są humanistami z krwi i kości. Znam wiele środowisk naukowych, w których profesorowie nauk ścisłych - ci wszyscy fizycy, matematycy - mają gruntowne wykształcenie filozoficzno-humanistyczne. Sama pochodzę z rodziny, w której ojciec jest profesorem matematyki i fizyki jądrowej, a mama fizykiem. Ale zawsze interesowali się literaturą i dużo czytali.

Niektórzy mogą zarzucić, że kształcenie inteligenta w przedwojennym stylu to anachronizm. Że po co komu nauka filozofii starożytnej czy greki i łaciny. Trudno jednak nazywać anachronicznym poznawanie własnych korzeni, bez których nie sposób zrozumieć otaczającego nas świata. Nie mając takich podstaw, bylibyśmy ślepcami bez azymutu.

Reklama

Dzieci są bombardowane tysiącem informacji o rozmaitych nowinkach technologicznych etc. Wiedzę na ich temat mogą jednak czerpać z internetu czy telewizji. W szkole powinny się zetknąć z inną, bardziej "klasyczną". I nie chodzi o to, by za 20 lat umiały wyrecytować Wergiliusza, ale żeby wiedziały, gdzie czego szukać i do czego się odnosić.

Kiedyś moja córka musiała wyszukać na historię różne maksymy łacińskie. Nie była tym zachwycona. Pytała, po co w ogóle ta łacina. Wśród tych maksym była "Errare humanum est". Następnego dnia wybrałyśmy się do kina i na filmie jedna z bohaterek powiedziała: "Błądzić jest rzeczą ludzką".

Ania spojrzała na mnie dumna, że wie, skąd to pochodzi i co oznacza. Nagle się okazuje, że widzimy pewne konteksty, których wcześniej nie zauważaliśmy. Wszystko się łączy, tylko często brakuje nam wiedzy, żeby umieć to dostrzec.