"Dostałby pan w dziób", "niech się pan odp..." - takie słowa mieli usłyszeć podczas rozmowy telefonicznej dziennikarze "Dziennika Bałtyckiego", gdy zapytali Marcina Dubienieckiego, męża Marty Kaczyńskiej o jednego z jego wspólników.

Sprawa trafiła do Okręgowej Rady Adwokackiej w Gdańsku, której Dubieniecki jest członkiem. - Z "Dziennikem Bałtyckim" spotkam się w sądzie - mówi tvn24.pl Dubieniecki.

Reklama

Dziennik Bałtycki zbiera materiały do tekstu o wspólniku mecenasa Marcina Dubienieckiego. Dziennikarza interesowały początki ich współpracy. "Jakby pan do mnie przyszedł do kancelarii i poprosił o komentarz, to dostałby pan w dziób za takie pytanie i za czelność, że pan do mnie dzwoni"- odpowiedział zdenerwowany Dubieniecki. Na pytanie "dlaczego" mecenas odpowiedział agresywnie: "Niech pan się ode mnie odpier... i niech pan do mnie nie dzwoni, tak? Do widzenia".

Dziennikarze "Dziennika Bałtyckiego" poinformowali o sprawie dziekana Okręgowej Rady Adwokackiej mec. Jerzego Glanca oraz wicedziekana mec. Dariusza Strzeleckiego.