Ładunku oczywiście w przychodni i laboratorium nie było, ale na czas przeszukania pomieszczeń trzeba było ewakuować wszystkich pracowników i pacjentów. Akcję sprawnie przeprowadzili policjanci i strażacy. Jednocześnie mundurowi ustalali, do kogo należy telefon, z którego dzwoniono z informacją o bombie.

Reklama

Po dwóch godzinach wszystko było jasne. Do przychodni zatelefonował 11-letni chłopiec, który dopiero co dostał komórkę. Rodzice pewnie myśleli, że w ten sposób będą go mieli pod stałą kontrolą. Jednak teraz grozi im dużo większy wydatek niż telefon. Jest więcej niż pewne, że będą musieli zapłacić za ewakuację i przeszukanie przychodni.