Aleksander B. dla pieniędzy miał zabić poznaną na portalu randkowym dziewczynę. Problem w tym, że ciała ofiary do dziś nie znaleziono.

To niewielki procent spraw, które w procesie poszlakowym udaje się zamknąć wyrokiem skazującym. Warszawska prokuratura zarzuciła B., że zamordował poznaną na portalu randkowym Edytę W., która planowała z nim ślub.

Reklama

Zdaniem oskarżenia, B. oszukiwał ją i nakłonił do pożyczenia mu ponad 70 tysięcy złotych. Do zabójstwa miało dojść w listopadzie 2005 roku w Warszawie w mieszkaniu wynajmowanym przez B.
W ustnym uzasadnieniu wyroku, sędzia Anna Wierciszewska-Chojnowska podkreśliła, że ustalono "zamknięty łańcuch poszlak", które wskazują, że B. zamordował młodą kobietę.

Analiza dowodów ponad wszelką wątpliwość wskazuje na zabójstwo. Nie ma dowodów na to, że Edyta mogła popełnić samobójstwo. Nie zostawiła też listu pożegnalnego - powiedziała sędzia.

Wyrok sąd pierwszej instancji jednak podważa obrońca oskarżonego. Podkreślał, że nie ma wystarczających dowodów, by zarzucić jego klientowi zabójstwo. Jego zdaniem, łańcuch poszlak budzi wiele wątpliwości, a wszystkie powinno się rozwiać na korzyść jego klienta.

Prokurator i pełnomocnik oskarżycieli posiłkowych jednak wnieśli o utrzymanie dożywotniego wyroku w mocy. Podkreślali, że poszlaki nie wskazują innego scenariusza niż ten, który przyjął Sąd Okręgowy. Sam oskarżony prosił jak jego obrońca o uchylenie wyroku.

Na sali była tylko koleżanka zamordowanej kobiety. Przekonywała, że ta sprawa powinna być przestrogą dla innych kobiet.