Ale PiS wciąż liczy, że coś jednak się znajdzie. Jeśli nie w stenogramach, to w billingach. Albo przynajmniej w wykazie komórkowych BTS-ów. SLD ma podobne marzenia. W dodatku na pracy hazardowej komisji najwięcej zyskuje, bo Bartosz Arłukowicz to jej prawdziwa gwiazda. I komisja dostaje właśnie dodatkowy czas. Kilka tygodni nadziei. Jednych – że coś znajdą. Drugich – że w końcu sama opinia publiczna zażąda zamknięcia obrad komisji. Bo dzisiaj Platforma nie może sobie na to pozwolić. Choć dowodów nie ma, przeczucie, że coś było nie tak, jest dość powszechne.

Reklama

W końcu w aferze Rywina też żadnemu z polityków niczego nie udowodniono. A mimo to tamta komisja śledcza była sukcesem opozycji. Dla Platformy to przestroga. Dla PiS i SLD – nadzieja. To dzięki temu komisja musi trwać. Jak u Sienkiewicza – złapał Kozak Tatarzyna, a Tatarzyn za łeb trzyma. Kto pierwszy puści, ten przegra.