Zanim ktoś otworzy usta w obronie zacnego pana Stefana... Wiem, kim jest Niesiołowski. Myślę, że wiem nawet lepiej od wielu osób, które go bronią. Tak się jakoś bowiem składa, że dobrze pamiętam początek lat 90. Byliśmy - my, młodzi prawicowcy z inteligenckich środowisk - pod silną presją "salonu": dryfującej w swoją stronę "Gazety Wyborczej", rozdającego karty w solidarnościowym klubie parlamentarnym tria Geremek - Kuroń - Michnik. Sprawę ułatwiała "salonowi" dominacja wśród polskiej inteligencji pogardy wobec "prawicy". Ile było realizmu, ile mitomanii w walce z polskim "prawicowym kołtunem" - to temat na inną okazję. Teraz przypominam tylko fakty: dla nas, prawicowców, każdy inteligentny i odważny polityk o prawicowych przekonaniach, opozycyjnym życiorysie, sporym poczuciu humoru i życzliwym stosunku wobec świata był na wagę złota. Bo na prawicy to było tak: jak już nie idiota i nie łajza, to chociaż zawistnik albo były pronowiec (kolaborant z czasów stanu wojennego).

Reklama

Stefan Niesiołowski był jednym z tych niewielu, który byli i twardzi, i sympatyczni. Narodowo-katolicki, lecz inteligentny i otwarty na człowieka. Po prostu normalny. Ta prawda przebijaa się z wielkim trudem przez media. Młodszy czytelnik nawet dzisiaj nie zrozumie, jak szczelną zasłoną media otoczyły przedstawicieli narodowo-katolickiej prawicy. Marek Jurek "propagował bicie dzieci", Niesiołowski był "autorem obrzydliwych wypowiedzi", a Jan Łopuszański był "zwolennikiem Rosji". Zirytowany Niesiołowski określał w odwecie Unię Demokratyczną mianem "udecja", co było oczywiście grą brzmień - przecież jeszcze niedawno w powszechnym użyciu była "ubecja".

Tak, mnie nie trzeba przypominać, że Niesiołowski walczył z PRL-em, kiedy miliony Polaków lizały PRL-owi pięty. Ani że siedział w więzieniu dłużej niż dziesiątki jego krytyków i to za demokratyczną Polskę, chociaż wmawiano mu, że demokracji nie chce (no, wiadomo, jak katolik i narodowiec, to na pewno zamordysta). Nie trzeba też tłumaczyć mi, że to miły człowiek o wielkim sercu. Ja to wszystko sam powtarzałem w niezliczonych bojach o Niesiołowskiego, tego "szaleńca", który chce cofnąć Polskę do średniowiecza, ba, zakazać aborcji. Przyznawałem tylko, że przesadził z tą "udecją". Ale poza tym... ludzie, nie wierzcie w gębę, która dorobiły mu lewicowo-liberalne media! To złoty człowiek... etc., etc.

Panu Stefanowi pomnik - tak. Pozycja wicemarszałka - nie. Ostatnie dwa lata działalności Niesiołowskiego to dwa lata występów politycznego trzecioligowego juniora, który wykrzykiwanymi bredniami nadrabia inne braki. Kiedy bzdurzą i kłamią w telewizji kolejni sierżanci frontu łgarstwa (mój ostatni faworyt to Joachim Brudziński), odczuwamy - mam nadzieję - niesmak. Żaden z nich nie był jednak w ostatnich dniach wysuwany do honorowych godności. Wszyscy reprezentanci partii innych niż Platforma są odpowiednimi kandydatami. Tylko Platforma wysunęła kandydata, który ma za sobą nie jedno czy drugie zbyt gorączkowe powiedzonko, tylko dwuletnią serię agresywnych i raniących ucho wypowiedzi, w których błoto miesza się z taką przesadą, że możemy mówić wprost o łgarstwie. Przywódców PiS Niesiołowski opisywał jako klony Mieczysława Moczara i generała gazrurki. Nawet Jacek Kurski szukając dziadka z Wehrmachtu, nie doszedł tak daleko jak Niesiołowski - bo przynajmniej dziadek był prawdziwy, a nie wymyślony na użytek chwili.

Reklama

W ten sposób nie buduje się powagi PO, Sejmu, polskiej polityki, nie buduje się pięknej Polski. W ten sposób buduje się kraj trolli, w którym polityk to człowiek, o którym wolno powiedzieć każdą bzdurę, byle była soczysta. Albo któremu wolno powiedzieć każdą bzdurę, byle była jadowita.
Zawsze przy każdych wyborach robię ten sam błąd. Myślę, że zmęczeni katastrofą polskiego parlamentaryzmu posłowie zwycięskiej partii podniosą trochę poprzeczkę wymagań wobec samych siebie. Po prostu z poczucia, że tak dalej być nie może.

Platforma Obywatelska niezwykle szybko sprowadziła mnie na ziemię. Wam, Panie i Panowie, błocko, jak widać, nie przeszkadza. Nagrodziliście mistrza zapasów w błocie, bodaj by Was wszyscy diabli.