"Premier Tusk postanowił zakasować św. Katarzynę, pod której wezwaniem prawicowy konwent zrobił klapę, i z konwentem własnego imienia iść na europejskie barykady. Z ludem roboczym w postaci odkurzonego Mariana Krzaklewskiego" - pisze na swoim blogu Joanna Senyszyn.

Reklama

>>> Piotr Zaremba: Wystawienie Krzaklewskiego czuć cynizmem

Pani Joanna Senyszyn nie byłaby sobą, gdyby na swój sposób nie przypomniała sylwetki Mariana Krzaklewskiego. "Piękny Marian jest niczym kosmetyk >dwa w jednym<. Zwolennik strajków i masowych demonstracji, dopóki nie uderzały w rząd kierowany przez jego protegowanego. Działacz związkowy firmujący rządowe działania przeciw robotnikom. Uważa, że >łatwiej obalić rząd niż pół litra<, co świadczy o słabej głowie i jeszcze słabszych prawicowych gabinetach. Realizator czystek określonych mianem TKM (teraz, k..., my). Wyciszony medialnie od 2002 roku, kiedy to - jak twierdzi - >minęła mu słabość do swojej urody<" - pisze posłanka.

Senyszyn rozpracowuje Mariana Krzaklewskiego nie tylko pod kątem historii ale też odnalezienia się w chwili obecnej. "Krzaklewski to istna kwintesencja Platformy Obywatelskiej. Do Tuska pasuje pod względem niechęci do lewicy, dyktatorskiego zadęcia i ambicji prezydenckich. Małżonka, będąca z ramienia PiS radną w Gdańsku, upodabnia go do Rokity. Ostentacyjna bogobojność - do Gowina, a uroda - do Nowaka" - twierdzi Senyszyn.

Reklama

Jednak ostateczna ocena nie jest zbyt pozytywna. "Piękny Marian ma być wyborczą seksbombą Platformy. Ponieważ seks się ulotnił, zostanie najpewniej niewypałem" - konkluduje.

Oprócz opisu sylwetki kuszonego na listy Mariana Krzaklewskiego posłanka podaje cel zabiegu - dokonanie "wrogiego przejęcia". "Propozycja dla Krzaklewskiego wygląda na chęć wrogiego przejęcia przez PO przynajmniej części elektoratu PiS w jego bastionie, czyli Podkarpackiem. W kujawsko-pomorskim rolę PiS-ołapa będzie pełnił Paweł Zalewski, były wiceprezes partii Kaczyńskiego. Miłośniczka kaczorów, Jadwiga Staniszkis, jest kuszona na listę warszawską. Miałaby pozować do wspólnego zdjęcia z Danutą Huebner, Leną Kolarską-Bobińską i Jackiem Pałasińskim. Z Małopolski do Brukseli ma prowadzić Platformę były działacz Porozumienia Centrum Andrzej Gołaś" - ocenia.

Posłanka daje też Tuskowi wskazówki i pokazuje na niewykorzystane szanse. "Aż żal, że Fotyga poszła w ambasadory. Mogłaby otwierać listę PO w Gdańsku. Na Podlasiu najlepszy dla partii Tuska byłby Kononowicz, ale chwilowo też już niestety zagospodarowany" - żałuje pani poseł.

Reklama

Jednak może warto aby Donald Tusk posłuchał podpowiedzi, co byłoby prawdziwym strzałem w dziesiątkę. "Prawdziwym hitem byłoby wyjęcie PiS-owi - marzącego o Brukseli, a niemającego kaczej zgody na kandydowanie - Kurskiego".

Posłanka, jak przystało na osobę z tytułem profesora, w zabiegach Platformy dostrzega również elementy... eksperymentu. "Przed wyborami krajowymi, warto się przekonać, ile prawicowo-nacjonalistycznego odchylenia jest w stanie znieść elektorat Platformy. Czy poprze listy szykowane pod hasłem: Kandyduj, kto w Boga i notowania Tuska wierzy" - stawia tezę badawczą prof. Senyszyn.

Na zakończenie wpisu w swoim blogu pani Senyszyn podpowiada, jak jeszcze radykalniej Konwent Świętego Donalda może poszerzyć poparcie wyborców. "Do kompletu brakuje już tylko błogosławieństwa Rydzyka. Można je kupić za zgodę MSWiA na publiczną zbiórkę kasy na geotermalne wiercenia i przeniesienie Dni modlitewnej zadumy z Łagiewnik do Torunia" - podsumowuje posłanka.