Prawdziwe pytanie tkwi gdzie indziej: w jaki sposób prezydent tę wiedzę wykorzysta. Lech Kaczyński niestety przyzwyczaił nas do – nazwijmy to – niespodziewanych pomysłów dotyczących walki z kryzysem. Przykład pierwszy z brzegu: koncepcja obniżenia podatku VAT przedstawiona kilka tygodni temu z sejmowej trybuny. Koncepcja, co tu dużo mówić, w naszych warunkach chybiona. W zasadzie niemożliwa do przeprowadzenia, a przede wszystkim o bardzo wątpliwych ewentualnych skutkach.

Reklama

>>> Bugaj: Rostowski to arogant

Nic dobrego zatem się nie stanie, jeżeli prezydent swoje liczne konsultacje wykorzysta do skontrowania poczynań rządu i zasypania sensownej polityki ministra Rostowskiego własnymi lub podpowiedzianymi koncepcjami. Ale może być jeszcze gorzej. Start kampanii prezydenckiej to kwestia miesięcy, jeżeli nie tygodni. I znów: jeżeli prezydenckie spotkania mają służyć prawdziwemu lub robionemu na siłę wypunktowaniu słabości przeciwnika politycznego, to nie ma sensu. Będzie z tego trochę spektaklu politycznego, barwnej wymiany zdań przed kamerami. My wszyscy i gospodarka siłująca się z kryzysem nie zyskamy nic.

>>> Rokita: Konstytucyjne eksperymenty partii Kaczyńskich

A przecież zarówno rząd, jak i prezydent są w przededniu podjęcia fundamentalnych decyzji dotyczących losów tego kraju w najbliższych miesiącach, jeżeli nie latach. Brzmi to oczywiście obrzydliwie patetycznie, tylko że rzeczywiście tak jest. Kształt nowelizacji budżetu na ten rok, budżet 2010 i związana z ich konstrukcją chociażby polityka podatkowa, to są decyzje wymagające poważnego namysłu.

Reklama

Owszem, prezydent nie może zawetować samego budżetu. Ale może zawetować dziesiątki ustaw, które będą mu towarzyszyć. I nie miejmy wątpliwości: pewnie wśród nich znajdą się ustawy złe, niedopracowane, które przyniosłyby więcej szkody niż pożytku. Takie rozwiązania po prostu trzeba zablokować. Ale nie można wetować dla czystej politycznej gry rozwiązań w kryzysie koniecznych. Temu mam nadzieję, a nie dwóm wymienionym wyżej czarnym scenariuszom mają służyć prezydenckie konsultacje. Po prostu – podejmowaniu mądrych decyzji.