I jest jeszcze Kamil Sipowicz, który mając problemy z prawem, związane z przesyłkami z marihuaną, powiedział wprost, jak to działa i czego oczekują artyści popierający władzę. Gdy się okazało, że jest groźba, iż nie ujdzie to na sucho, z wielkim zdziwienie stwierdził: "Ale jak to? Myśmy was tak popierali, a teraz mamy mieć jakieś kłopoty? Nam się należy inne traktowanie i koniec" - cytuje fragment wypowiedzi Jana Pospieszalskiego Kamil Sipowicz w natemat.pl - Janku, kilka zdań i w każdym kłamstwo - odpowiada i wylicza:

Po pierwsze: Ja nie miałem nigdy w życiu kłopotów z prawem! Miała je moja partnerka. Przyszła tylko jedna przesyłka, powtarzam jedna, ale ty się chyba uczyłeś u Goebbelsa, jak z jednej przesyłki zrobić wiele. I ta jedna przesyłka była zaadresowana do mojego psa, co zresztą ubawiło pół Polski.

Następnie artysta sam przechodzi do ataku. Przypomina dawne spotkania u Pospieszalskiego, na których - jak twierdzi - palono marihuanę.

Janku, nie raz i nie dwa w twoich wielu domach paliliśmy marihuanę i nie pytałem wtedy jak ją skombinowałeś, kto ci przysłał, ale dziękuj Bogu, że nie rządził wtedy pan Kaczyński z panem Błaszczakiem, Brudzińskim i Hofmanem. Zawsze mówiłeś, że marihuana bardziej ci służy niż alkohol, bo zdaję się to z etylowym narkotykiem miałeś największe problemy- wytyka Pospieszalskiemu.

To jednak nie wszystko. Sipowicz wraca do historii z dzieciństwa Pospieszalskiego, odnosząc się do jego prawicowych poglądów.

Dalszy ciąg materiału pod wideo

Janek był katolikiem, ale znał życie. Opowiadał mi wstrząsająca historię jak jego ojciec, przy okazji ojciec wielodzietnej rodziny był organistą w Częstochowie i po śmierci dotychczasowego proboszcza nowy prałat wyrzucił całą rodzinę na bruk. Janek zatem znał z własnego doświadczanie, że nie wszyscy księża są miłosierni - przyznaje Kamil Sipowicz.