PiS stawia na współdziałanie wielkich firm i wielkich ministerstw dla realizacji, co oczywiste, bardzo wielkich planów. Prawica wierzy w planowanie – ale w wykonaniu rodzin, jednostek, przedsiębiorców. PiS chce, aby zaplanowało za nas państwo. Prawica wierzy w decyzje rodziców dotyczące rozwoju i wychowania własnych dzieci. PiS deklaruje, że przeciwnie, wzmocni państwowy nadzór wychowawczy nad szkołami i krzywo patrzy na jedno z największych osiągnięć społecznych wolnej Polski – szkolnictwo niepubliczne. Co najważniejsze, prawica wierzy w tkankę społeczną, w wielość grup, stowarzyszeń, publicznych i prywatnych instytucji niezależnych od rządu i jego macek. PiS przeciwnie, proponuje oczyszczenie Polski z antyrządowych złogów, tak aby władza mogła szybko i sprawnie poprowadzić Polaków ścieżką wytyczoną przez Tych, Co Wiedzą Lepiej.
Sposób, w jaki Prawo i Sprawiedliwość dzieli obecnie naród na lepszy (i jakoś tak się składa, prorządowy) i gorszy, stanowi epizod zawstydzający w dorobku politycznym Jarosława Kaczyńskiego. Ten utytułowany polityk jest jednak przekonany, że fundamentem polityki jest zarządzanie konfliktem społecznym najlepiej między dwoma wielkimi obozami. Żadne apele, nawoływania i refleksje czyjegokolwiek autorstwa nie powstrzymają go przed robieniem tego, co potrafi najlepiej.
Wiem, przeciwnicy PiS to nie są niewiniątka. Etatyzm, paternalizm, kunktatorstwo, megalomania i obłuda nie są wynalazkiem obecnej ekipy rządzącej. Przydałaby się w Polsce prawica u władzy, taka, która by syntetyzowała patriotyzm, europejskość, solidaryzm, tradycję i wolność. Przydałyby się nam lepsza zmiana.