W przeciwieństwie do dzieci nie biorą się oni z nadmanganianu potasu. Choćby dlatego, że substancją tą odkaża się wrzody, a śledząc reakcje obozu liberalnego widać, że ma on symetrystów za wrzód na swoim zdrowym ciele (zwłaszcza na najzdrowszej części, tej poniżej pleców). Reakcji obozu prawicowego śledzić nie ma sensu, bo ten epidemii symetryzmu dostrzec nie potrafi. Przede wszystkim dlatego, że po prawej stronie wszystko jest cudownie proste: są swoi i zdrajcy ojczyzny. A zdrajcy, jak wiadomo, są na żołdzie kanclerz Angeli Merkel, ich dziadkowie zaś służyli w Waffen-SS (telewizja rządowa znajdzie już zdjęcie, by to udowodnić).
Poza tym obóz władzy właśnie wszedł w fazę amoku po tym, jak jego pomniejsi członkowie uświadomili sobie, że władza daje dostęp do kasy – takiej wręcz nie do rozklejenia. Notabene faktycznie widać tu dobrą zmianę. Kiedyś pieniądze ze spółek Skarbu Państwa wyprowadzało się tak dyskretnie, że nawet przy stole zastawionym ośmiorniczkami wspominano o tym jednym zdaniem, wtrąconym między rytualny bluzg. Teraz o przekręcie na 19 mln zł informuje się obywateli przy pomocy billboardów w całym kraju. A pomysłodawcy operacji są tak nią zachwyceni, że należy się spodziewać, iż rychło wyprowadzą z Polskiej Fundacji Narodowej pozostałe 81 mln. Te, co to jeszcze są na jej koncie. Informując przy okazji rodaków wielkimi bilbordami (po 5 tys. zł za sztukę), że: „Musimy mieć silniejszą armię, a nie taką, jaka była” albo że: „Polska będzie rosła w siłę, a ludziom żyło się dostatniej”.
W realiach, gdy obóz władzy jest na prostej drodze do zbiorowego orgazmu, bo uświadomił sobie, że wolno mu wszystko, trudno oczekiwać, że dostrzeże nagły przyrost pogłowia symetrystów. Zostawmy więc rządzących chwilowo na boku. Niech wytarzają się w swym szczęściu po latach przymusowego postu i wróćmy do obozu liberalnego. Dla niego pytanie: „skąd się biorą symetryści?” okazuje się kluczowe, bo dotąd także dla nich świat był bardzo prosty. Był on – światły, elitarny, nigdy się niemylący, genialny i europejski oraz byli faszyści z PiS. Kiedy ci zakwalifikowani do obozu prawicy wspominali coś krytycznego na temat tych z obozu liberalnego, wystarczyło zakryć uszy. A przychodziło to tym łatwiej, że krytyka często mieszała się z obelgami i pomówieniami o zdradę.
Reklama