Z rozsądnym umiarem zauważył też, że: "Nie zostanie przez wszystkich przyjęte przekonanie przeciwne, zgodnie z którym religia jest sprawą całkowicie prywatną, a przestrzeń publiczna powinna być świecka (...) Nie warto również zakładać, że kompromis można społeczeństwu w sztuczny sposób narzucić (na przykład środkami legislacyjnymi)”.
Pozostaje nam zatem, by zacytować innego filozofa polityki – Lecha Wałęsę, demokratyczna "wojna wszystkich ze wszystkimi". Wojna prowadzona jednak w specyficznych warunkach. Wymieńmy trzy: konflikt bywa często zawieszany, by odbudowywać poczucie wspólnoty wszystkich biorących w nim udział; wszyscy uczestnicy konfliktu działają w warunkach wolności indywidualnej i zbiorowej; przytłaczająca większość uczestników konfliktu wie, że nie mówimy o prawdziwej wojnie.
Władza w obecnej Polsce stwarza szkodliwe napięcie w sprawie wolności ekspresji wybranych postaw. Gdy pozostawić na boku werbalne wybryki jej przedstawicieli, to na razie rząd Beaty Szydło nie zrobił niczego, czego nie robi rząd francuski. Krzyż nad pomnikową sylwetką Jana Pawła II był wyzwaniem rzuconym Paryżowi przez samorządowców niewielkiego miasteczka. Władza zareagowała znacznie bardziej stanowczo niż rząd w Polsce w sprawie przedstawienia teatralnego, podczas którego pomnik papieża zawisł na szubienicy (by nie przypominać innych działań scenicznego aktywu).
Reklama
Wojna jest zawieszana stanowczo zbyt rzadko – bodaj tylko na czas Wszystkich Świętych (ale już nie na 11 listopada czy 1 sierpnia) i mecze reprezentacji w piłkę nożną.
Jednak prawdziwe niebezpieczeństwo objawia się w aktywności tych, którzy wierzą, że z PiS zaczęła się prawdziwa wojna – a jak wojna, to muszą być i ofiary, i bohaterowie. Z próbką tej narracji mieliśmy do czynienia, kiedy Piotra S., który dokonał samospalenia, mianowano bohaterem wojny o demokrację.