Leszek Balcerowicz "nie ukrywa, że ma powody - pewnie jak wielu ludzi - do rozczarowania biegiem spraw w Polsce". Dlatego uważa, że "trzeba się bić". - Ja zawsze to lubiłem. W podstawówce ciągle biłem się z chłopakami z pobliskich slumsów, których ojcowie pracowali w państwowej tuczarni świń kierowanej przez mojego ojca. Ale możemy też odwołać się do porównań sportowych, bo rywalizacja i potrzeba sprawdzenia się leży w mojej naturze - oznajmił profesor.
- Strategię wyborczą PiS można podsumować stwierdzeniem "po nas tylko potop" (...). Oni naprawdę mają niesamowite szczęście, że przejęli władzę przy dobrej - co więcej, poprawiającej się koniunkturze, która nie jest ich zasługą - zauważył Balcerowicz, po czym dodał, że "to czynnik zewnętrzny, a nie geniusz Kaczyńskiego, podtrzymuje wynik PiS". - A to jest po prostu zły facet, który ma dużo szczęścia ze szkodą dla Polski - ocenił prezesa PiS.
Zdaniem Balcerowicza, partia rządząca "dochodzi już do kresu rozdawnictwa". - Każdy ustrój autorytarny opiera się na kupowaniu przychylności obywateli, agresywnej propagandzie i zastraszaniu. To uniwersalna trójca, którą nietrudno odnaleźć w tym, co robi PiS. Masowe przekupywanie obywateli socjalem idzie dziś w parze z rozdawaniem stanowisk na skalę, jakiej po 1989 roku nie było. Propaganda jest jeszcze bardziej paskudna i bezwstydna niż ta w PRL. Nawet nie stwarza pozorów obiektywizmu, posługując się jawnym kłamstwem i agresją wobec oponentów - powiedział były wicepremier.
- Mam wrażenie, że czołówka PiS to ludzie bez zahamowań moralnych i jedyne, co ich powstrzymuje, to obawa przed oporem społecznym i Unią. Dlatego stała i rosnąca presja jest tak ważna - zauważył profesor.
Wypowiedział też "myśl z punktu widzenia narodowego pisowca heretycką". - Mamy na szczęście w mediach kapitał zagraniczny, który jest nie tylko transferem technologii i rozwoju, ale także gwarantem obrony wolności. W sytuacji gdy państwowe media stały się łupem PiS, te z kapitałem zagranicznym mogą patrzeć władzy na ręce. I są jeszcze media społecznościowe, bo nie sądzę, aby posunęli się tak daleko jak w Korei Północnej - oświadczył.
Według niego, w kampanii wyborczej opozycji zabrakło przede wszystkim "umiejętności komunikacji z wyborcami". - Jeśli PiS zwyciężyło dzięki rozdawnictwu, to powiedzmy ludziom, kto konkretnie na tym traci. W FOR zrobiliśmy analizy dotyczące 500+ i wiadomo, że na tym projekcie tracą ludzie bezdzietni i starsi. Pokażmy, jak manipuluje się przy składkach ZUS, obciążając tym samym tych, którzy najwięcej wnoszą do gospodarki; powiedzmy, że podatek bankowy przerzuca się na ludzi, którzy zaciągają kredyty (...) - można i trzeba to mówić w sposób prosty i nośny, bo przecież oburzonych draństwem obecnej władzy, erozją życia publicznego, są miliony - stwierdził.
Profesor nie potępia jednak wyborców PiS, potępia "tych, którzy ich oszukują i szczują na innych". - Narodowy katolicyzm, socjal i ksenofobia to podła, ale - przynajmniej na krótką metę - skuteczna mieszanka. Jeśli idzie o fabrykowanie poczucia zagrożenia, to PiS jest rekordzistą świata - zdołało zaszczepić strach przed uchodźcami, gdy w Polsce nie przyjęto żadnego uchodźcy z Bliskiego Wschodu. Niebywałe to i podłe. I muszę przyznać, że sprzeciw wobec podłości PiS motywuje mnie do działania jeszcze bardziej niż to, że rujnują gospodarkę - oznajmił.