Rymanowski podważa linię interpretacyjną w sprawie szczepionek, maseczek i powodów upowszechniania się COVID-19, dominującą w większości mediów i w wypowiedziach większości polityków. Podważa miękko, a to poprzez sceptycyzm w głosie, kiedy rozmawia ze zwolennikami szczepień i segregacji, a to poprzez zapraszanie do swoich programów szczepionkowych sceptyków, poprzez zadawanie jednym i drugim – a nie tylko drugim – pytań trudnych. Tarzałbym w pierzu (przenośnia!) tych sceptyków, gorąco wspieram tzw. segregację, dzięki której antyszczepionkowcy nie wchodziliby ani do tramwaju, ani do kina, nie wspominając o szkołach. Przemądrzali patointeligenci doskonale wiedzący wszystko o mutacjach „niby-wirusa”, bo przeczytali o tym w internecie, pozostają moimi wrogami. Ale trudno mi naskoczyć na Rymanowskiego za to, że wpuszcza "tych ludzi" do studia i że zaprosiwszy, traktuje ich jak ludzi. Istotą dziennikarstwa jest dawanie przestrzeni tym, którzy zabierają głos w sprawach publicznych. Ocena tego, co mówią i czego chcą, to następny etap.