„Internet, gazety, a nawet w pewnym stopniu telewizja i radio, żyją sprawą blogerki kataryny. Dziś już nie kataryny, ale Kataryny, a nawet – Katarzyny”… – zaczyna swój tekst Azrael.

Reklama

>>> Tutaj znajdziesz cały wpis Azraela

I od razu polemizuje z najbardziej rozpowszechnionym w polskiej blogosferze poglądem: „kataryna nie jest żadną anonimową blogerką, Nie jest od czasu, kiedy jej opinie zostały zauważone poza intermetem i kiedy ktoś się na nie powołał. Od tego dnia, kiedy jej opinia została poddana analizie – od tego momentu stała się uczestnikiem życia społecznego, stała się osobą jak najbardziej publiczną.” – ocenia Azrael.

Azrael jest jak zawsze surowy dla dziennikarzy i mediów – opisuje też w tekście stopniowe przemieszczanie się najbardziej znanych twórców blogosfery w stronę medialnego mainstreamu. Potem wraca do sprawy Kataryny, by zakończyć swój tekst następującą puentą:

„Nie zamierzam nikogo pouczać i stawać po którejś ze stron w tej sprawie. Sam, będąc uwolniony od jakichkolwiek zależności, pozwalam sobie na ostre opinie i ostre polemiki – przyjaźniąc się z wieloma dziennikarzami, znając kilku polityków. Znamy się z prawdziwego nazwiska i imienia. Jak na razie, symbioza ta – bez gry interesów – sprawdza się. Choć, kto wie…
Czy kataryna powinna pisać? Tak, powinna. Czy będzie wiarygodna w swoim pisaniu? Dla mnie tu się nic nie zmieniło…."

__________________________________________
Nick – bezpieczna maska czy nowa tożsamość?
W >>> BLOGOSFERZE DZIENNIKA toczy się >>> dyskusja o anonimowości w internecie . Weź w niej udział!