Narracja prawicy polskiej w takich kwestiach jak LGBT czy migranci wyczerpie się szybko i pamięć o niej będzie obciążeniem. Natomiast długie życie wróżyłbym narracji zbudowanej wokół obrony „wolności mediów”. Jest to opowieść jeszcze bardziej odklejona od realiów i zupełnie nie do uzgodnienia z powszechnie znanym podejściem PiS do „wolności mediów”, kiedy sam jest u władzy. Ale nie szkodzi.
Znacząca część zarówno obecnej opozycji, jak i obecnej koalicji rządowej jest popierana przez rodaków coraz lepiej się czujących w kulturze obłędu, który sobie sami fundujemy. Z kulturą opartą na wiecznym pobudzeniu, wiecznym skrzykiwaniu się przeciwko komuś, płynnych (czytaj: wymyślanych przez silnych, byle byli okresowo razem) granicach tego, co teraz wolno, a czego nigdy nie wolno. Jest tak, jak z każdym totalitaryzmem.