W niedawnym wywiadzie dla Onet.pl b. premier Józef Oleksy nie wykluczył, że może jeszcze dojść do zmian "na scenie kandydatów na prezydenta".

Odnosząc się do opinii b. prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego o możliwości zawarcia przez Olechowskiego porozumienia ze Szmajdzińskim, Oleksy ocenił, że jeśli celem byłoby wprowadzenie kandydata do drugiej tury wyborów i odzyskanie przez SLD wyborców, którzy przeszli do PO lub w ogóle odeszli od lewicy, to nie może to być kandydat "czysto SLD-owski". "To musi być kandydat szerszego poparcia niż tylko stricte partyjnego" - mówił Oleksy w tym wywiadzie.

Reklama

Na pytanie, czy "ta osoba może mieć nazwisko Andrzeja Olechowskiego" Oleksy odpowiedział, że "mogłaby mieć". "Olechowski ma większe lobby niż Szmajdziński. Olechowski byłby silnym kandydatem i miałby szanse pokonać kandydata PO. Olechowski ma rozległą wiedzę, poznał dobrze świat, światową gospodarkę, języki" - mówił Oleksy.

Jednocześnie podkreślił, że dla niego "kandydatem jest Jerzy Szmajdziński jako jedyna postać spoza obozu prawicowo-chadecko-konserwatywnego". "Nie ma żadnego powodu, żeby dziś spekulować, że Olechowski ma być silniejszy od Szmajdzińskiego" - powiedział Oleksy.

Reklama

Szmajdziński pytany w poniedziałek na briefingu prasowym w Gdańsku o możliwość poparcia przez SLD Olechowskiego, odpowiedział:

"Ani ja nie mam wątpliwości, ani SLD, ani inne partie polityczne, m.in. Unia Pracy, związki zawodowe, stowarzyszenia i organizacje pozarządowe, które tworzą porozumienie społeczne nie mają wątpliwości, że jestem kandydatem i przygotowujemy się do tego co będzie formalną, oficjalną kampanią wyborczą, a dziś realizujemy program spotykania się z wyborcami i oswajania opinii publicznej z moją kandydaturą".

Odnosząc się do niedzielnej prawyborczej debaty PO, Szmajdziński powiedział: "debata nie była porywająca, znane pytania, przygotowane odpowiedzi, ale dwie różne postaci widziałem, nieoczekiwana zmiana miejsc".

Reklama

Polityk SLD uważa, że "to Radosław Sikorski był angielskim gentelmanem, bardzo spokojnym, a Bronisław Komorowski był chwalipiętą i pełnym uszczypliwości pod adresem swojego konkurenta". Jego zdaniem, to Komorowski pokazał w większym stopniu swoją prawdziwą twarz.

>>>Czytaj dalej>>>



Szmajdziński ocenił, że nie ma wątpliwości, iż kandydatem PO na prezydenta zostanie Bronisław Komorowski, "pierwszy zastępca Donalda Tuska". Powiedział, że ze względu na kampanię jest mu obojętne, który z kandydatów PO będzie jego kontrkandydatem.

Mówiąc o pomyśle PO przeprowadzenia prawyborów powiedział, że "to był rzeczywiście marketingowy dobry pomysł, żeby odsunąć innych kandydatów w cień i zająć opinię publiczną swoimi, wewnętrznymi wyborami w partii". "PR-owcy znaleźli dobry sposób" - dodał.

Jego zdaniem, "sprawy wewnętrzne nie każdej partii spotkałyby się z takim samym zainteresowaniem mediów jak PO". W jego ocenie, gdyby to SLD wymyślił prawybory tego typu, to "państwo (dziennikarze - PAP) kwestionowaliby je".

Jego zdaniem, wówczas media zarzuciłyby Sojuszowi: "+cóż to za prawybory, kiedy są one jawne, kiedy jest tylko dwóch kandydatów+, albo: +cóż to za debata, której nie prowadzą dziennikarze tylko zamieniają się w statywy+, +cóż to za debata, kiedy pytania są wcześniej znane, a odpowiedzi przygotowane+".

"Nam pozostały media lokalne, z tego też się cieszę, bo Polska jest w większości lokalna, a więc ja jestem w Polsce, a PO w "Warszawce" - powiedział Szmajdziński.

Podkreślił, że "w swojej kampanii chce postawić na bezpośredni kontakt z wyborcami, na obecność w bardzo wielu miejscach, żeby poznać ludzi, żeby zweryfikować swoje wyobrażenia o realnych polskich problemach oraz swoją wizję prezydentury". Kandydat SLD powiedział, że "swoje dokonania i osiągnięcia będzie przedstawiał w sposób wyważony i skromny nie zapominając o ludziach, którzy mu pomogli".

W poniedziałek Szmajdziński rozpoczął dwudniową wizytę na Pomorzu. Ma spotkać się z wyborcami w Słupsku, Lęborku, Gdańsku i w Starogardzie Gdańskim.