Odchodzący szef rządu oskarżył PO o wprowadzenie do życia politycznego "praktyki obrażania przeciwników". Jarosław Kaczyński ostro skrytykował Donalda Tuska, który być może wkrótce zastąpi go na stanowisku szefa rządu. Premier oskarżył lidera PO o to, że wiele razy obraził prezydenta. Przyznał jednak, że lepiej, iż przewodniczący PO powiedział "przepraszam", niż gdyby tego nie zrobił. Donald Tusk powiedział wczoraj w "Kropce nad i", że jeśli prezydentowi do nawiązania współpracy z nim i partią, która wygrała wybory, potrzebne jest słowo przepraszam, to je wypowiada.

Reklama

Jarosław Kaczyński stwierdził, że PO nie była przygotowana do objęcia władzy. Przykład? Brak kandydatów na ministrów i zamieszanie wokół niektórych nazwisk czy resortów. Premier wymienił Ministerstwo Obrony Narodowej, na którego czele - jego zdaniem - mógłby stanąć Bogdan Zdrojewski. Ale PO podaje nazwisko Radosława Sikorskiego, wobec którego zastrzeżenia ma Lech Kaczyński. Premier przyznał, że wie, o co chodzi prezydentowi. Ale nie chciał ujawnić szczegółów, bo - jak podkreślił - objęte są tajemnicą państwową. Powiedział tylko, że chodziło o wizytę Sikorskiego w Stanach Zjednoczonych i nadmierne żądania finansowe.

Szef rządu nie ma wątpliwości, że gdyby Polacy wiedzieli, że tak będzie wyglądała sytuacja po wyborach wygranych przez PO, to na pewno Platforma nie dostałaby takiego poparcia. Wyborcy szybko się zorientują, iż powierzenie władzy Platformie Obywatelskiej jest krokiem wstecz, w lata 90. - mówił. I dodał, że Polska straci wiele lat, i że polityka transakcyjna, jaką prowadzi PO, będzie dla Polski niesłychanie kosztowna. Jako przykład wymienił doniesienia o zmianie lokalizacji Stadionu Narodowego w Warszawie i plany budowy na miejscu stadionu X-lecia osiedla mieszkaniowego.