Na rozmowy z szefem SLD Wojciechem Olejniczakiem i szefem SdPl Markiem Borowskim przyjadą m.in. przewodniczący SPD Kurt Beck i przewodniczący Grupy Europejskich Socjalistów w Parlamencie Europejskim Martin Schulz. Będą konferencje, panele, rady, ale i poufne rozmowy. Oficjalnie politycy Sojuszu mówią o "bliskiej, ale rutynowej współpracy". Ale nieoficjalnie widaomo, że chodzi o coś więcej.

Reklama

Dlaczego tak bardzo jej na tym zależy? "Niemcy są silni w Partii Europejskich Socjalistów, do której i my należymy" - mówi gazecie polityk SLD. "Boją się, że jeśli Sojusz się zmarginalizuje, to osłabi to całą PES" - podkreśla polityk Sojuszu. Inny dodaje: "Zachodnia lewica wie, że jeśli my tu w Polsce damy ciała, przegramy przyszłoroczne wybory do europarlamentu, to ona pożegna się z marzeniami o rządzeniu Europą. Polska jest dużym krajem. To, co się u nas dzieje, ma duży wpływ na układ sił w Parlamencie Europejskim".

SLD-owiec nr 3 mówi natomiast "Gazecie": "Bez kilku, kilkunastu naszych europosłów Partia Europejskich Socjalistów ma małe szanse na większość w nowym europarlamencie. A czekają nas wybory nowego szefa Komisji Europejskiej czy nowych komisarzy".

Na czym konkretnie pomoc SPD dla SLD ma polegać? Liderzy Sojuszu nie chcą o tym mówić. Polityk z drugiego rzędu mówi pół żartem, pół serio: "Beck i Schulz wyobrażają sobie, że jeśli się spotkają z Olejniczakiem czy Borowskim, to dodadzą im ciężaru i powagi, a polscy wyborcy od razu zaczną na lewicę głosować. Wierzą też w skuteczność szkoleń, rad, wymiany doświadczeń. Tylko że my doświadczenia już mamy. Wiemy dużo, tylko brakuje ludzi, którym by się chciało robić".

Ostatni z rozmówców gazety wie, czego najbardziej potrzeba polskiej lewicy. "SPD-owcy najbardziej by nam pomogli zastrzykiem gotówki. Ale nie mogą nam pieniędzy dać, bo prawo na to nie pozwala. Niemcy są w sprawach finansowo-prawnych bardzo skrupulatni. U nich faktura to faktura. Nie ma tak, że na stole są napoje, a wpisujemy słone paluszki... Ważne jednak, że się starają. Trzeba ich za to cenić".

W 2009 roku, w 751-osobowym Parlamencie Europejskim Polska będzie miała 50 europosłów - odnotowuje "Gazeta Wyborcza".