Engelking był zastępcą prokuratora generalnego, kiedy resortem sprawiedliwości kierował Zbigniew Ziobro. W sierpniu ubiegłego roku, po niespodziewanym odwołaniu Janusza Kaczmarka z funkcji ministra spraw wewnętrznych, poprowadził konferencję, na której tłumaczył dziennikarzom domniemane związki Kaczmarka z ujawnieniem ściśle tajnej operacji CBA w resorcie rolnictwa.

Reklama

W trakcie tej konferencji Engelking pokazał zapisy z podsłuchanych rozmów Kaczmarka, Kornatowskiego i Netzla. Ujawnił też dziennikarzom taśmy wideo, na których widać, jak Kaczmarek w warszawskim hotelu Marriott wjeżdża windą na piętro, gdzie apartament wynajmuje biznesmen Ryszard Krauze. Prokurator ujawnił też imię żony Kaczmarka oraz zdradził, gdzie mieszkają.

I to ostatnie najbardziej rozzłościło Janusza Kaczmarka - na tyle, że złożył doniesienie do prokuratury. Ale Prokuratura Okręgowa w Rzeszowie śledztwo umorzyła. Jej zdaniem, w postępowaniu Engelkinga jest brak "ustawowych znamion czynu zabronionego".

"Jako prawnik muszę się zapoznać z uzasadnieniem decyzji prokuratury" - mówi dziennikowi.pl Janusz Kaczmarek. "Jeśli wywód prawny wykaże, że można upubliczniać adresy zamieszkania, materiał dowodowy i operacyjny przed rozprawą sądową, to ja się odwoływał nie będę" - ironizuje.

Ujawniona akcja Centralnego Biura Antykorupcyjnego w resorcie rolnictwa i oskarżenia, które padały pod adresem ówczesnego wicepremiera Andrzeja Leppera, były bezpośrednim powodem rozpadu koalicji PiS-LPR-Samoobrona i wcześniejszych wyborów.