"Pani komisarz Kroes jest za mało otwarta na problem polskich stoczni" - stwierdził w "Magazynie 24 godziny" Grzegorz Schetyna. "Dlatego wierzymy, że znajdziemy ambasadorów swojej sprawy wśród premierów państw członkowskich Unii Europejskiej" - dodał.

Reklama

Wniosek będzie wysłany najprawdopodobniej na początku tygodnia. Teraz dokument jest omawiany przez rząd.

"Będziemy decydować się na dramatyczne ratowanie stoczni, po to, żeby zniwelować zaniechania i błędy poprzednich ekip, które narosły przez lata. Zrobimy wszystko, żeby postawić tę sprawę na ostrzu noża" - zapewniał wicepremier.

Podkreślił też, że rząd PO-PSL zrobił wszystko, żeby stocznie uratować, ale "zagęszczające się niekorzystne wydarzenia ostatnich tygodni" znacznie skomplikowały całą sprawę. Zaznaczył, że gabinetowi Donalda Tuska zależy bardzo, żeby stocznie w transparentny sposób sprywatyzować, a stoczniowcy mieli pracę. "Chcemy walczyć o prawo do produkcji statków" - powiedział Schetyna.

Reklama

Pytany, czy należy uzależniać rozwiązanie w sprawie stoczni z ratyfikacją przez Polskę Traktatu Lizbońskiego, odpowiedział, że traktat powinien być ratyfikowany, a stocznie uratowane. "Są to jednak dwie różne sprawy, ale tak się stało, że obecnie się zbiegły" - powiedział w TVN 24 Schetyna. Zaznaczył jednak, że polski rząd nie zamierza stosować jakiegokolwiek szantażu sprawę stoczni. "Taki język jest złym językiem w stosunkach z Unią. My chcemy otwarcie mówić o argumentach, szansach i możliwościach" - powiedział wicepremier.