Posiedzenie komitetu politycznego zapowiadało się dość mocno. "Myślę, że to skończy się rozstaniem" - mówi dziennikowi.pl Marek Suski, rzecznik dyscypliny w klubie PiS, pytany o najbliższe losy Ludwika Dorna.

Reklama

Była żona się skarży

Jak się dowiedzieliśmy z kręgów zbliżonych do władz PiS, wieczorne posiedzenie komitetu politycznego miało być dla zawieszonego w prawach członka partii Dorna przełomowe. Tym razem jednak mu się upiekło. Ludwikiem Dornem ma się zająć partyjny rzecznik dyscypliny PiS, Karol Karski.

Władze partii mają już dość niepokornego posła. Szalę goryczy przelała wizyta byłej żony Ludwika Dorna u Jarosława Kaczyńskiego. Kobieta poskarżyła się, że jej były mąż nie płaci alimentów. Prezes PiS nie ukrywał oburzenia tym faktem.

Reklama

>>>Dorn: Szczypińska powinna zamilknąć

"Ludwik Dorn jest człowiekiem, który złamał pewne reguły gry w sposób drastyczny, no łamie je niestety także w innych dziedzinach życia i to być może doprowadzi do dalszych konsekwencji" - mówił Jarosław Kaczyński. Jacek Kurski, zapytany czy chodzi o niepłacenie alimentów, odparł w Radiu ZET: "Tak, rozumiem intuicję pana prezesa, który jest na tym tle bardzo czuły i słusznie".

"Dorn jest w czyśćcu, a jeszcze harcuje"

Reklama

Na odpowiedź Ludwika Dorna nie trzeba było długo czekać. "Jestem oszczerczo pomówiony" - oburzył się polityk. Zażądał też, by Jacka Kurskiego i Jarosława Kaczyńskiego osądziła partyjna komisja etyki.

>>>Ludwik Dorn atakuje Jarosława Kaczyńskiego

"Dorn, jako zawieszony w prawach członka, nie ma prawa składać skargi na prezesa" - wyjaśnia dziennikowi.pl Marek Suski. "Mimo że jest w partyjnym czyśćcu, jeszcze bardziej harcuje. Ten czyściec w jego wykonaniu przerodził się w piekło" - dodaje Suski.

Ostrych słów pod adresem Ludwika Dorna nie szczędzi również szef klubu PiS Przemysław Gosiewski. "W życiu osobistym obowiązują pewne wartości, a nie tylko deklaracje z mównicy sejmowej" - grzmi w rozmowie z dziennikiem.pl. "Poseł Dorn sam gubi się w tym, co robi i mówi" - komentuje Gosiewski.

Koniec "trzeciego bliźniaka"

Ludwika Dorna zawieszono w prawach członka 10 miesięcy temu za bunt, jaki wraz z Pawłem Zalewskim i Kazimierzem Michałem Ujazdowskim wzniecił przeciw Jarosławowi Kaczyńskiemu i władzom PiS. Zdaniem Suskiego, już wtedy Dorn o mało nie pożegnał się z partią. "To, że nie został wtedy wyrzucony, wynika z jego zasług dla Polski" - przyznaje rzecznik dyscypliny w klubie PiS.

>>>Bunt w Prawie i Sprawiedliwości

Jeszcze niedawno Ludwik Dorn nazywany był trzecim bliźniakiem. Jarosław Kaczyński chętnie korzystał z jego rad, w partii uczynił go swoim zastępcą, a w swoim rządzie wicepremierem. Powierzył mu także tekę szefa MSWiA. Od zeszłego roku stosunki między oboma politykami znacznie się pogorszyły.