Obaj "rywale" punktualnie pojawili się w sądzie. Tak jak się można było tego spodziewać - nie podali sobie rąk.

Rozprawa została utajniona. Sędzia Halina Plasota tłumaczyła, że "strona pozwana wskazała na takie przesłanki, które ostatecznie strona powodowa zaakceptowała". Sędzia dodała, że jawność rozprawy jest wyłączana wtedy, gdyby mogła ujawniać "szczegóły życia rodzinnego". Sędzia podkreśliła, że nie może ujawnić szczegółów.

Reklama

Ludwik Dorn zarzuca w pozwie Jarosławowi Kaczyńskiemu, że z premedytacją podał nieprawdę w sprawie jego alimentów i zorganizował medialną nagonkę, po której doszło do jego wyrzucenia z PiS. Z kolei prezes Prawa i Sprawiedliwości domaga się od sądu oddalenia wniosku. Adwokat pozwanego replikuje, że wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego "nie były niezgodne z prawdą", a polityk musi się liczyć "nawet z nieeleganckimi atakami".

Dorn w pozwie chce, by sąd nakazał Kaczyńskiemu zamieszczenie na własny koszt przeprosin w dzienniku "Polska" i w radiowych "Sygnałach Dnia" - jeszcze nie dawno prezes PiS był w nich częstym gościem. Do tego Dorn żąda, by sąd zasądził mu od pozwanego symboliczną złotówkę zadośćuczynienia oraz nakazał wpłatę 5 tysięcy złotych na rzecz organizacji wdów i sierot po poległych policjantach.

Reklama

>>>Dorn: Kaczyński mnie oszczerczo pomówił

W pozwie pełnomocnik Dorna mec. Agnieszka Metelska napisała, że powód zarzuca pozwanemu "odzieranie go z prywatności" przez "świadome rozpowszechnianie" nieprawdziwej informacji, jakoby nie płacił alimentów na rzecz trzech córek. Dorn podkreśla, że płacił alimenty i nigdy z nimi nie zalegał. Zwrócił się jedynie o ich obniżenie, gdy jego dochody zmalały.

Do pozwu dołączono wypowiedzi medialne innych członków PiS o alimentach Dorna. Mec. Metelska zaznacza, że Kaczyński "nie podjął propozycji ugody mimo prób porozumienia się ze strony" Dorna.

>>>Kaczyński: Nie przeproszę Dorna

Reklama

W odpowiedzi na pozew pełnomocnik Kaczyńskiego mec. Bogusław Kosmus wniósł o jego oddalenie. "Osoba, która angażuje się w politykę, powinna być gruboskórna i liczyć się nawet z nieeleganckimi atakami" - pisze mec. Kosmus.

"Fakt, że polityk ma mieć grubszą skórę, nie oznacza automatycznego traktowania go jako worka do bicia, wówczas gdy przyjdzie komuś na to ochota" - mówi adwokat Dorna.

>>>Dorn: Kaczyński szkodzi

By nie przegrać procesu o ochronę dóbr osobistych, pozwany musi udowodnić, że mówił prawdę lub przynajmniej dowieść, że działał w interesie publicznym i dlatego jego działanie nie było bezprawne.