Stefan Niesiołowski jak mantrę powtarzał w RMF FM, że to rząd odpowiada za politykę zagraniczną i dlatego na międzynarodowe spotkania powinien jeździć premier Donald Tusk, a nie prezydent Lech Kaczyński.

Reklama

"Mógł wygrać PiS wybory, zostałby Lech Kaczyński premierem i wtedy jeździłby, ale nie jest premierem. Za politykę zagraniczną odpowiada premier. Jeździł premier Kaczyński, gdzie chciał, więc niech teraz trochę pofolguje" - radzi ironicznie Prawu i Sprawiedliwości.

Znany z ciętego języka wicemarszałek Sejmu dalej mówi równie ostro. "Muszę powiedzieć, że to już jest tak męczące, że prezydencka gwiazda - minister Kownacki - co chwilę zapowiada, że prezydent chce jechać, że prezydent będzie. To jest nudne i - muszę powiedzieć - trochę upokarzające" - prezentuje swoją opinię Niesiołowski.

W końcu jednak przyznaje, że jeśli prezydent będzie chciał jechać, to pojedzie na szczyt Unii. Ale robi to w sposób lekceważący: "Dobrze. Niech jedzie. Naprawdę uważam, że mamy ważniejsze sprawy w Polsce niż podróże pana prezydenta".

W przyszłym tygodniu Rada Europejska zbiera się w Brukseli, by decydować o zmianach w limitach na emisję dwutlenku węgla do atmosfery. Premier Donald Tusk już zapowiedział, że to on stanie na czele polskiej delegacji. Wywołało to kolejny konflikt na linii rząd - Pałac Prezydencki.