Premier nie widzi powodu do dymisji ministra. Donald Tusk przekonywał wczoraj, że w toku sprawdzania Andrzeja Czumy, zanim został ministrem, był informowany o jakimś jego procesie za oceanem."Ta informacja okazała się nieprawdziwa, bo okazało się, że chodzi o innego człowieka o tym samym nazwisku" - tłumaczył szef rządu.

Reklama

>>>Przeczytaj listę spraw które wytoczono w amerykańskim sądzie Andrzejowi Czumie

Z naszych informacji z kilku źródeł wynika, że faktycznie na naradzie przed nominacją premier pytał Czumę o jego sprawy sądowe zza oceanu. "Ten stanowczo zaprzeczył i powiedział, że chodzi o innego Andrzeja Czumę" - twierdzi nasz informator. Czy mówił prawdę?

Polonijny dziennikarz Andrzej Jarmakowski potwierdza, że w jednej sprawie występował inny Andrzej Czuma. "Urodzony w 1955 r. i mieszkający na przedmieściach Chicago" - mówi nam dziennikarz. I dodaje: "W innych sprawach sądowych, a było ich kilka, nie ma jednak wątpliwości, że chodzi o urodzonego w 1938 r. obecnego ministra."

Ale czy można wierzyć Jarmakowskiemu? Dziennikarz jest w personalnym konflikcie z Czumą. Kilkanaście miesięcy temu minister oskarżył go, że współpracował z SB i donosił na opozycję. "To kłamstwo, mam status osoby pokrzywdzonej z IPN" - mówi dziennikarz. Faktycznie jednak ten konflikt rzuca cień na jego doniesienia zza oceanu. A głównie na nich oparła się "Polityka".

"Idziemy z ojcem do sądu przeciwko <Polityce>, bo prawda jest zupełnie inna" - zapewnia nas Krzysztof Czuma, syn urzędującego ministra sprawiedliwości. Oficjalnie przedstawia się jako asystent społeczny posła Czumy. A na pytanie, czy jest "asystentem ministra czy kimś tam", odpowiada: Kimś tam.

Krzysztof Czuma tłumaczy, że jego ojciec, prowadząc w Chicago swoją firmę "Czuma Radio Show", czasami brał kredyty, by mieć na wypłaty dla pracowników."Zakładam, że faktycznie mógł mieć okresowe problemy ze spłatą kart kredytowych" - opowiada. Zastrzega jednak, że powodem takich sytuacji mogły być jedynie kłopoty finansowe w prowadzeniu własnej firmy. "Polityka" opisuje jeszcze kilka spraw. Wszystkie skończyły się wyrokami. Wiele z nich ciągnęło się jednak przez lata, bo Czuma unikał wymiaru sprawiedliwości - czytamy w tygodniku.

Reklama

Co na to wszystko premier? Wczoraj bagatelizował sprawę. "Minister twierdzi, że te informacje są niezgodne z prawdą. Że przed laty zaciągnął pożyczki i spłacił je" - stwierdził Donald Tusk.

Jak się dowiadujemy, konferencji premiera w resorcie sprawiedliwości przysłuchiwali się wysocy rangą prokuratorzy z Prokuratury Krajowej. "O jakich długach mówi premier? Tu chodzi o wyroki, a to zupełnie co innego!" – reagowali zdziwieni.

Czy Czuma może być pewny rządowej posady? "Wybrałem go, bo jest uczciwy. Gdyby miało się okazać, że jest inaczej, toby oznaczało, że popełniłem błąd" - mówił premier. Zapewniał, że przed nominacją Czumy rząd "podjął wysiłek sprawdzenia jego przeszłości". Ale z naszych informacji wynika, że ABW nie sięgała do informacji zza oceanu. "Tym bardziej że Czuma miał certyfikat dostępu do informacji niejawnych jako szef komisji śledczej" - dodaje.

Czy sam minister ma sobie coś do zarzucenia? "Mogłem wcześniej spłacać długi" - przyznaje Czuma.