"Projekt ustawy jest prawie gotowy, trzeba go jeszcze wygładzić, potem zaprezentujemy go w klubie" - mówi nam poseł Piecha.
Jednak nie liczy na to, że PiS uzna go za swój. "Raczej będzie to projekt grupy posłów" - przyznaje. I dodaje, że w tak dużym klubie jak PiS są różne poglądy, trudno uzyskać konsensus w sprawach światopoglądowych. "Liczę na poparcie ok. 75 procent klubowych kolegów" - szacuje.
>>> Przeczytaj o sejmowej debacie o in vitro
Szef klubu PiS Przemysław Gosiewski już kilka miesięcy temu zapowiedział, że PiS nie będzie przygotowywało własnej propozycji w sprawie in vitro. Obecnie władze partii podtrzymują to stanowisko. "Osobiście jestem za zakazem in vitro i finansowaniem tej metody z budżetu państwa. W tej sprawie jednak każdy ma prawo podjąć decyzję zgodnie ze swoim sumieniem, dlatego PiS nie przygotuje własnego projektu" - wyjaśnia wiceprzewodnicząca PiS Jolanta Szczypińska.
Zwraca przy tym uwagę, że na razie żaden projekt, poza SLD, do Sejmu nie wpłynął, więc nie ma się do czego odnieść. Jednak pozytywnie ocenia rozwiązanie proponowane w projekcie Piechy: już istniejące i zamrożone embriony będą mogły być wykorzystane do zapłodnienia in vitro.
Postawę władz PiS z satysfakcją przyjmuje Joanna Kluzik-Rostkowska. "Jestem zwolenniczką in vitro" - deklaruje. Jednocześnie podkreśla, że posłowie jej partii mają prawo zgłaszać projekt zakazujący in vitro, jak i głosować za innym rozwiązaniem. "W PiS jest pluralizm" - podkreśla.