Bracia Kaczyńscy w młodości chłonęli wiedzę, głównie historię i geografię. Mogli ją czerpać jedynie z dostępnych źródeł, którymi były m.in. ówczesne gazety. Te o wydarzeniach za granicą pisały niewiele, głównie peany o innych państwach bloku komunistycznego.

Reklama

Ale przełom lat 50. i 60. to także przemiany w Afryce. Wyjątkowo obiektywnie rozpisywała się o nich m.in. "Trybuna Ludu". "To dlatego dziś trudno zagiąć braci na wiedzy z tego regionu" - przyznaje nasz rozmówca z PiS.

"Można ogłosić, że Gabon zaatakuje Polskę. Potem okazuje się, że nie i można ogłosić, że to sukces" - kpił prezes PiS w poniedziałek z polityki europejskiej premiera Donalda Tuska. Dlaczego wymienił właśnie Gabon? Bo to maleńkie państewko zamieszkane zaledwie przez dwa miliony ludzi. A przy tym jedno z najbogatszych w Afryce. Dla Jarosława Kaczyńskiego to miało wzmóc groteskowość przywoływanej sytuacji.

Ale nie wszyscy się na tym poznali. Wicemarszałek Sejmu Stefan Niesiołowski grzmiał wczoraj, że były premier "obraził Republikę Gabonu". Ale rozumiem zniecierpliwienie polityka Platformy. Otóż w Gabonie od 32 lat rządzi ten sam prezydent, zaledwie drugi od uzyskania niepodległości w sierpniu 1960 roku. Niesiołowski musiał się przejąć tym, że prezes PiS ma takie plany wobec brata...

Reklama