To była już trzecia próba zmiany szefa klubu PiS w ciągu ostatnich miesięcy. Tym razem miało o niej być cicho do samego końca i dlatego miała się powieść. Nic z tego. Po południu wszyscy parlamentarzyści PiS dostali informację o ważnym posiedzeniu klubu zwołanym na godzinę 20. "Obecność obowiązkowa" - brzmiał komunikat.
"Teraz już dojdzie do tej zmiany" - mówił DZIENNIKOWI po południu jeden z posłów. Przyznał, że wie, jak będzie wyglądać roszada: Krzysztof Putra zostanie szefem klubu, a Gosiewski na pocieszenie - wicemarszałkiem Sejmu.
>>> Dowiedz się, dlaczego Putra zgolił wąsy
Bliski współpracownik prezesa PiS nie chciał potwierdzić tej zmiany. Powiedział jedynie tajemniczo: "W przyszłym tygodniu na posiedzeniu Prezydium Sejmu i Konwentu Seniorów PiS będzie reprezentował Gosiewski i Putra".
O tym, że Jarosław Kaczyński ma zamiar wymienić szefa klubu PiS, spekulowano od dawna. Dwukrotnie sam Gosiewski zablokował tę próbę. Najpierw umiejętnie przekazał do mediów informację o swojej rezygnacji. Innym razem sprowokował artykuł, że zostanie ofiarą zmiany wizerunku partii.
Teraz zwolennicy szefa klubu PiS uderzyli w najmocniejsze tony. Politycy, którzy za swoich głównych wrogów w partii uważają Adama Bielana i Michała Kamińskiego, namówili Gosiewskiego, by złożył wniosek o wotum zaufania dla siebie. Informacja ta dwie godziny przed posiedzeniem klubu wyciekła do mediów.
>>> Gosiewski jak feniks z popiołów
Skąd ten pomysł? Poplecznicy Gosiewskiego obawiają się, że jego odejście będzie oznaczać przejęcie przez spin doktorów, czyli Bielana i Kamińskiego, władzy nad ostatnim bronionym przed nimi bastionem. "Zmonopolizowali prezesa i prezydenta, a teraz chcą już rządzić wszystkimi" - utyskiwał wieczorem poseł bliski Gosiewskiemu.