Premier podkreślił w rozmowie z dziennikarzami, że "nie ma tutaj specjalnie słów usprawiedliwienia". "Powinienem w takich sytuacjach zdecydowanie bardziej pilnować kalendarza; sam siebie nie mogę usprawiedliwić. Wszystkich, którzy poczuli się dotknięci, przepraszam" - powiedział Tusk.
Wcześniej rzecznik rządu Paweł Graś tłumaczył, że premier grał mecz, bo nie wiedział o czwartkowych głosowaniach w Sejmie. "Zawiodła komunikacja między klubem parlamentarnym PO a kancelarią premiera" - powiedział Graś.
>>>Premier zapłaci 300 zł kary za grę w piłkę
Rzecznik rządu zapowiedział, że wszyscy, którzy grali w piłkę zamiast głosować, poniosą kary finansowe, tak jak to przewiduje regulamin Sejmu. Tusk zapytany, czy zapłaci karę, odparł: "w żadnym wypadku nie mogę być wyjęty spod tego typu reguł. Błąd popełniłem, kara się należy".
Według rzecznika rządu nie ma cienia wątpliwości, że sytuacja zostanie przez opozycję "wykorzystana do bólu i do samego końca". "Nasze stanowisko jest jasne - ta sytuacja nie powinna mieć miejsca. Wnioski i konsekwencje zostaną wyciągnięte. Więcej się to nie powtórzy" - dodał Graś.
Zgodnie z regulaminem Sejmu marszałek zarządza obniżenie uposażenia i diety parlamentarnej albo jednego z tych świadczeń o 1/30 (ok. 300 zł) za każdy dzień nieusprawiedliwionej nieobecności na posiedzeniu Sejmu lub za niewzięcie w danym dniu udziału w więcej niż 1/5 głosowań. Konsekwencji finansowej nie ma, jeśli przyjęte zostanie usprawiedliwienie posła.
>>>Zamiast być w Sejmie, ganiali po boisku
Donald Tusk w czwartkowy wieczór grał w piłkę z kolegami z rządu i Sejmu: posłem Romanem Koseckim, szefem MSWiA wicepremierem Grzegorzem Schetyną i szefem kancelarii premieraTomaszem Arabskim (nie jest posłem - więc nie grozi mu kara). Drużynę premiera na boisku przyłapała ekipa programu TVN "Teraz my". W tym czasie Sejm głosował m.in. nad wetem prezydenta wobec ustaw o funduszach dożywotnich emerytur kapitałowych i informacją rządu o sytuacji budżetu państwa - przypomina "Gazeta Wyborcza".
Prezydent Lech Kaczyński proszony podczas poniedziałkowej konferencji prasowej o komentarz do tej sprawy, żartował: "Jaki był wynik? Wygrał premier? Strzelił parę bramek, czy nie?". "No, jak państwo nie wiecie, to skąd ja mogę wiedzieć" - dodał prezydent, zwracając się do dziennikarzy.
Pytanie kto wygrał mecz dziennikarze zadali premierowi. "Uwierzcie, że nie pamiętam" - odparł Tusk.
Według dziennikarzy "Teraz My!", drużyna premiera przegrała 8 lub 9 do 4. Dziennikarze nie znają dokładnego wyniku, bo w trakcie nagrywania meczu wylegitymowali ich funkcjonariusze BOR.