"Uważam, że osoby które mają niejasną przeszłość i własne problemy z lustracją, nie powinny oceniać prac Instytutu. Takie wypowiedzi należy traktować z bardzo dużym dystansem" - powiedział DZIENNIKOWI Piotr Gontarczyk. Dodał, że wypowiedź byłego prezydenta ocenia jako wykwit jego problemów związanych z aktami Służby Bezpieczeństwa.

>>> Wałęsa: Zasługi Jankowskiego przeważają

Z publikacji IPN "Aparat represji wobec księdza Jerzego Popiełuszki 1982-1984" wynika, że kontaktem operacyjnym SB o pseudonimach Libella oraz Delegat był ks. Henryk Jankowski. We wstępie do książki historyk Jan Żaryn napisał, że ks. Jankowski nie wiedział, w jakim charakterze występuje podczas rozmów z oficerem prowadzącym. Mógł natomiast świadomie uczestniczyć w grze politycznej, której celem była m.in. próba ograniczenia wpływu KOR na politykę "Solidarności".

>>> Jankowski: Historykom IPN dałbym w gębę

Lech Wałęsa komentował dziś w RMF FM opublikowanie książki. "Ile ksiądz Henryk Jankowski zrobił to nawet pół Polski nie zrobiło!" - mówił były prezydent. Dodał, że kapelan "Solidarności" oddał wszystko, co miał, oraz samego siebie dla wolnej Polski. "Możliwe, że ktoś go podszedł, ale to jest tak nieznaczące. Niech ci wszyscy Kurtycy z IPN powiedzą, co sami wtedy robili. To paranoicy" - podkreślił Wałęsa, charakteryzując historyków pracujących na rzecz Instytutu.

>>> Gwiazda: Jankowski i SB? To pewne

Wałęsa znów ostro zaatakował IPN. "W IPN mamy dzisiaj tak niepoważnych ludzi, że oni z bohaterów robią agentów i odwrotnie. To, co tam się wyprawia, to nawet faszyzm nie używał takich sformułowań jak niektórzy historycy z IPN" - mówił Wałęsa.