"Barack Obama nie zgodził się na spotkanie z Lechem Kaczyńskim w Strasburgu, więc Lech Kaczyński nie leci do Strasburga. Barack Obama zgodził się na spotkanie w cztery oczy z Donaldem Tuskiem w Pradze, więc Lech Kaczyński jedzie do Pragi"- pisze Janusz Palikot, na blogu w Onet.pl.

Reklama

>>>Prezydent zabrał Tuskowi rozmowę z Obamą

"Zmuszony do rozmowy z polskim prezydentem, dbający o kurtuazję i dyplomatyczną etykietę Barack Obama nie będzie z nim niczego w Pradze uzgadniał. Ale też Kaczyński niczego nie chce uzgadniać, doskonale wiedząc, że nikt w świecie nie traktuje go już poważnie. On pragnie jedynie pokazać się w krajowych mediach w fotograficznym ujęciu z Obamą. To ma pozwolić prezydentowi na zachowanie resztek powagi we własnym kraju: może poparcie w sondażach na moment przestanie spadać…?" - stwierdza Palikot.

"Z tego kukułczego jaja, jakim staje się wizyta prezydenta RP w Pradze, nie wylęgnie się na pewno tarcza antyrakietowa, ani też żaden gazociąg. Pozostanie kwestia… kwestia politycznego smrodu" - konkluduje poseł PO.

Reklama