Lech Kaczński mówi o rządowych sugestiach w sprawie wyboru nowego szefa NATO. Po pierwsze zaznacza, że przed szczytem NATO nie widział ich na oczy. Poznał je dopiero po szczycie. To "PR-owski zamysł drugiej strony" - mówi Lech Kaczyński i dodaje: "Był on taki. Jeżeli (prezydent) przedłuży sprawę, to będzie znów tym rozbijaczem, a jeżeli Rasmussen zostanie sekretarzem generalnym NATO, to też źle, bo nie przedłużył sprawy(...) "Coś jest proste, jak konstrukcja cepa" - podkreślił.

Reklama

>>>To pismo skłóciło prezydenta z rządem

Prezydent zaznaczył też, że gdyby kandydatura Sikorskiego została formalnie przez rząd zgłoszona, gdyby minister się tak nie zarzekał, że nie jest i nie był kandydatem na szefa NATO, gdyby względy natury emocjonalnej nie dominowały, to wtedy być może byłaby jakaś szansa.

"Problem wynika z tego, że obecny rząd nie walczy w ogóle o to, żeby Polska należała do grupy współdecydującej (o wyborze nowego szefa NATO)" - powiedział Lech Kaczyński.