"Tutaj rząd wziął na siebie całą odpowiedzialność, bo tak mówi konstytucja" - powiedział Grzegorz Schetyna w TVN 24. Podkreślił, że zarzuty Lecha Kaczyńskiego są bezzasadne. "Wszystko prowadziliśmy od początku do końca. W niczym by nie pomogli urzędnicy prezydenccy. Kwestie prestiżowe zostawmy na boku. Najważniejsze, że udało się szybko zareagować" - dodał.

Reklama

>>> Arcybiskup apeluje do polityków o spokój

Grzegorz Schetyna podkreślił także, że w kancelarii Lecha Kaczyńskiego pracują "setki osób odpowiedzialnych za bezpieczeństwo" i mogły one przecież zauważyć, co się dzieje. A telefon do prezydenckiej kancelarii? "Miałem tyle rzeczy na głowie, że nie pomyślałem o tym" - stwierdził.

Prezydent chce rozliczyć

Prezydent Lech Kaczyński ma pretensje do rządu, że nie został poinformowany o pożarze w Kamieniu Pomorskim. "Po żałobie narodowej, po świętach przystąpimy do tego, żeby niektóre sprawy rozliczyć, także związane z tempem informowania organów państwa o tego rodzaju zdarzeniach" - podkreślił. I dodał, że koniecznie chce się spotkać z premierem Donaldem Tuskiem.

Reklama

>>> Schetyna: Straż zaalarmowano zbyt późno

"Państwo funkcjonuje dobrze. Nie bardzo wiem, co prezydent może mieć na myśli" - odparował rzecznik rządu Paweł Graś w TVN 24. "A szefowi prezydenckiej kancelarii doradzam, by rano włączał telewizor. Wtedy będzie mógł się dowiedzieć o sytuacji w kraju" - dodał.