Po raz pierwszy orędzie Lecha Kaczyńskiego wyprodukowała firma zewnętrzna, a nie TVP. Jaka? Tej informacji Kancelaria Prezydenta pilnuje jak oka w głowie. "Nie chcemy im robić reklamy" - tłumaczy współpracownik głowy państwa.

Reklama

>>>Prezydent w ogrodach dziękował za Unię

To firma zaproponowała inne niż wcześniej ustawienie kamer. Otoczenie prezydenta zostało przekonane prezentacją wystąpienia telewizyjnego Billa Clintona. "Całe było nagrywane tak, że wydawało się, iż amerykański prezydent nie patrzy w kamerę. A my zdecydowaliśmy się na połowiczne rozwiązanie" - opowiada uczestnik realizacji. Podkreśla, że nagranie przebiegło sprawnie. Postanowiono, że współpraca z firmą będzie kontynuowana.

Prezydent wystąpił w ogrodach Pałacu w jasnoniebieskim garniturze. Siedział w rattanowym fotelu przy okrągłym stoliku. W tle stały flagi Polski i Unii Europejskiej. W orędziu Lech Kaczyński zaapelował o udział w wyborach europejskich. Choć pojawił się delikatny prztyczek w stosunku do rządu Donalda Tuska ("zbyt niskie wykorzystanie środków unijnych”), tym razem nie było ani uwypuklania zasług rządu Jarosława Kaczyńskiego, ani pomstowania na politycznych rywali. Nawet w sprawie stoczni prezydent nie zaatakował rządu.

Reklama

>>>Matka Kaczyńskich jest w ciężkim stanie

Były za to pochwały. Lech Kaczyński podziękował swoim poprzednikom i szefom kolejnych rządów III RP "za pracę na rzecz wejścia Polski do UE”. Nikogo nie wyróżnił, ale i nie wykluczył z tego grona. A to oznacza, że dziękował m.in. Lechowi Wałęsie. Orędzie komplementował nawet senator PO Kazimierz Kutz, zagorzały przeciwnik Kaczyńskiego: "Bardzo dobrze zaaranżowane i wyreżyserowane. Przemówienie też bardzo dobre, choć może dwa razy za długie" - stwierdził.

Parę godzin wcześniej prezydent też zaskoczył. Po awanturze na temat zaproszenia na konferencję z okazji obchodów 5. rocznicy wejścia Polski do UE, wszystkie oczy w jednej z sal Pałacu Kultury i Nauki były zwrócone właśnie na Lecha Kaczyńskiego. Premier Donald Tusk specjalnie zakończył wcześniej wspólną konferencję z szefem Europejskiej Partii Ludowej i premierem Belgii Wilfriedem Martensem, aby zdążyć powitać prezydenta w odpowiednim momencie, czyli przed początkiem konferencji. Uścisk dłoni był krótki i towarzyszyły mu nieco wymuszone uśmiechy, ale to i tak postęp w stosunku do ostatniego spotkania obu polityków na szczycie UE w Pradze.

Reklama

Prezydent tylko na początku swojego wystąpienia pozwolił sobie na uwagę, dając do zrozumienia, że na sali brakuje mu niektórych premierów III RP. Wśród zaproszonych nie było Jarosława Kaczyńskiego i Jana Olszewskiego.

Ale potem było już łagodnie. Prezydent porównał Unię do wspaniałej róży. Gdy padły te słowa, ze swojego krzesła wstała kandydatka PO do europarlamentu Róża Thun. Na sali wybuchł śmiech. Prezydent nie dał się jednak zbić z pantałyku. Najpierw pomachał do konkurentki Zbigniewa Ziobry w nadchodzących wyborach, a po chwili dodał, że każda róża ma też kolce. "Naprawdę fajnie zareagował, z takim naturalnym poczuciem humoru" - nie mógł się nachwalić prezydenta jeden z najważniejszych polityków Platformy.

Kiedy prezydent skończył przemówienie, nie wrócił już na miejsce. Skierował się prosto do wyjścia. W pierwszej chwili w kuluarach pojawiły się głosy, że to afront wobec kolejnych przemawiających. Ale po chwili prezydenta tłumaczyli współpracownicy premiera. "Spieszył się na spotkanie z prezydentem Gruzji Michailem Saakaszwilim" - wyjaśniali.