"Jaki jest sens zamieszczania sondaży z osobami, które już kilka razy mówiły, że nie kandydują?" - pytał w TN24 Stefan Niesiołowski. W ten sposób wicemarszałek Sejmu skomentował wyniki sondażu "Rzepospolitej". Wynika z niego, że gdyby doszło do drugiej tury wyborów prezydenckich to Jolanta Kwaśniewska mogłaby liczyć na 47 proc. głosów. Na Donalda Tuska głosowałoby 53 proc. wyborców.
To antyplatformiana, pisowska dywersja pisowskiej gazety - grzmiał Niesiołowski. "Nie maczaliśmy w tym palców" - odpowiedział wicemarszałek Sejmu Krzysztof Putra z PiS. Według niego taki sondaż to żadne zaskoczenie, bo już pięć lat temu w badaniach przed wyborami prezydenckimi żona byłego prezydenta "deptała po piętach Donaldowi Tuskowi, a wygrał Lech Kaczyński". Tym samym według Putry sondaże nijak nie mają się do późniejszych realiów wyborczych.
"Wicemarszałek Niesiołowski w swoich zapiekłościach posunął się za daleko" - skomentował szef Lewicy Grzegorz Napieralski. Jego akurat ten sondaż ucieszył. "Ten sondaż jest na tyle istotny, bo wskazuje, że osoby związane z lewicą mają spore szanse w wyborach" - uważa Napieralski.