DZIENNIK dowiedział się, że szef Biura w ubiegły piątek wysłał pismo do Ireneusza Tomaszewskiego, prokuratora apelacyjnego w Gdańsku.

>>>Prezydent Sopotu ma zarzuty i poparcie

Reklama

W poniedziałek ujawniliśmy, że w rok od wybuchu afery sopockiej w gdańskich prokuraturach toczą się aż dwa konkurencyjne wobec siebie postępowania. W pierwszym śledztwie, prowadzonym przez gdańską Prokuraturę Apelacyjną i CBA, na Karnowskim ciąży osiem zarzutów korupcyjnych, w tym żądanie łapówki od biznesmena Sławomira Julkego.

W drugim, które prowadzą oskarżyciele z prokuratury okręgowej, podejrzany prezydent jest już uznany za pokrzywdzonego, a Julke jest traktowany jako niewiarygodny świadek. Dlaczego? BoKarnowski uważa, że Julke złożył fałszywe zeznania. I sfałszował nagranie, na którym słychać jak prezydent żąda od niego dwóch mieszkań w zamian za załatwienie zgody na nadbudowę sopockiej kamienicy. I własnie wiarygodność drugiego śledztwa podważa szef CBA.

>>>Mieszkańcy Sopotu murem za prezydentem

"Julke był kilkukrotnie przesłuchiwany opisując szczegóły popełnienia przestępstwa oraz wskazując dowody rzeczowe. Jego zeznania były zweryfikowane poprzez innych świadków, opinie biegłych i dowody rzeczowe" - napisał Kamiński do prokuratora Tomaszewskiego. Szef biura zażądał by Tomaszewski zawiesił drugie śledztwo. Uważa, że najpierw powinna się skończyć główna sprawa przeciwko Karnowskiemu. A dopiero potem prokuratura powinna sprawdzić, czy Julke kłamał.

Jakie argumenty ma szef CBA? Przytacza dwa wyroki Sądu Najwyższego. Okazuje się, że już w 1975 roku sędziowie orzekli, że nie mogą się jednocześnie toczyć dwa, konkurencyjne wobec siebie śledztwa, a tak jest w przypadku sprawy Karnowskiego. "Nie jest prawidłowa sytuacja, by ocena, czy i ewentualnie, które ze złożonych zeznań są fałszywe, zapadła wcześniej w postępowaniu o fałszywe zeznania, niż w postępowaniu na użytek, którego zeznania zostały złożone i mają znaczenie dla istoty sprawy" - uznał Sąd Najwyższy. Drugi, podobny wyrok, Sąd Najwyższy wydał w styczniu 2008 roku.

"Podejrzany Jacek Karnowski wykorzystuje fakt prowadzenia drugiego śledztwa w kampanii medialnej mającej na celu podważenie wagi stawianych mu zarzutów i kreowanie się w opinii publicznej jako ofiary pomówienia" - stwierdził Kamiński.