Przemysław Gosiewski studiował prawo. Na wydział trafił przez podstęp ojca. "Chciałem studiować historię. Tata, który z wykształcenia był historykiem, wziął moje dokumenty i przepisał na wydział prawa(...) Na początku byłem na niego piekielnie obrażony. Dzisiaj uważam, że dokonał słusznego wyboru. Historia to dobre hobby" - mówi Gosiewski "Super Expressowi" i dodaje: "Na wydziale prawa mieliśmy dużo wolnego czasu(...) Gustowaliśmy w piwie i bułgarskim winie. Nad ranem nielegalnie kupowaliśmy mleko ze skrzynek i ciepłe bułki. Często wracając z imprezy, zachodziliśmy też na plażę."
>>>Oto, jak Gosiewski całuje i muska
W czasach studenckich przyszły wicepremier wyróżniał się potężnym zarostem. Broda działała na kobiety. "Muszę nieskromnie powiedzieć, że nigdy nie miałem problemów z dziewczynami. Ale to tyle w tym temacie. O kuchni się nie opowiada" - śmieje się Gosiewski. Z brody, bo polityk prawicy nie może wyglądać jak Che Guevara.
Działał też w konspiracji. Był rok 1986. "Odpalałem petardy z ulotkami. Huku było co niemiara. Ale i efekt niezły. Uznali, że podpadam pod paragraf z terroryzmem. Dostałem nawet wezwania na przesłuchania, ale w końcu mi odpuścili" - wspomina Gosiewski.