Prokurator Jerzy Engelking w liście z 13 lipca do przewodniczacego komisji Sebastiana Karpiniuka z PO stwierdził, że może czytać protokoły jedynie popołudniami, po godzinie 17.00. Do korespondencji dotarło Radio ZET.
>>> Konfrontacji nie było. Był za to kabaret
Dlaczego po godz.17.00? Bo jest bardzo zapracowany w Prokuraturze Krajowej, w której codziennie spędza osiem godzin: od 8.00 do 16.00.
Irytacji z zachowania Jerzego Engelkinga nie ukrywa Sebastian Karpiniuk. "Pan Engelking obraża pracowników komisji i zachowuje się jak polityk" - powiedział przewodniczacy komisji Sebastian Karpiniuk.
Bez podpisania protokołów z przesłuchania nie może dojść do konfrontacji Jerzego Engelkinga z byłym szefem MSWiA Januszem Kaczmarkiem w sprawie tzw, afery gruntowej. Raz już komisja Karpiniuk wezwał obu świadków, ale Engleking wytknął mu nieznajomość prawa i komisja była zmuszona odwołać głośno zapowiadanej konfrontacji.
Kto w tej sprawie kłamie?
Jerzy Engelking, człowiek ówczesnego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, podkreśla, że służby specjalne nie były politycznie manipulowane, a śledztwo w sprawie przecieku o akcji CBA było prowadzone prawidłowo. Zaprzecza mu były szef MSWiA Janusz Kaczmarek, który miał uprzedzić Andrzeja Leppera o przygotowywanej przez CBA akcji.
Słynna operacja miała wykryć korupcję w resorcie rolnictwa. Ale spaliła na panewce. Pośrednik Piotr R. nieoczekiwanie wycofał się z wzięcia łapówki za odrolnienie ziemi na Mazurach od podstawionego agenta CBA. A Lepper, do którego miała trafić część pieniędzy, w ostatniej chwili odwołał spotkanie z R.
>>> Engelking znokautował komisję Karpiniuka
Gdy latem 2007 r. ujawniono finał nieudanej operacji, sugestia była wyraźna: spalił ją przeciek, za którym miał stać były szef MSWiA Janusz Kaczmarek.
W przeddzień operacji spotkał się w warszawskim hotelu Marriott z Ryszardem Krauzem, i tak sygnał dotarł do posła Samoobrony Lecha Woszczerowicza, który nazajutrz rano miał uprzedzić o akcji CBA Leppera. Dlatego, jak mówiono, z zastawionej pułapki nic nie wyszło.