To był gorący poranek w Ministerstwie Zdrowia. Tuż po 9.00 Zbigniew Religa oddał się do dyspozycji premiera. Uznał, że po aferze z podmianą leku corhydron na zabójczą truciznę taki jest jego moralny obowiązek. Przez godzinę nie wiadomo było czy zostanie w rządzie. Premier Jarosław Kaczyński uznał jednak, że mu ufa.

Reklama

Jeszcze dziś razem pojadą do Jeleniej Góry, gdzie mieści się siedziba "Jelfy", producenta corhydronu. Mają się tam spotkać z inspektorami farmaceutycznymi, którzy przeprowadzą tam kontrolę.

Chodzi o sprawę zamienionych ampułek leku corhydron, które jeleniogórska Jelfa wypuściła na rynek. Zamiast niegroźnego środka na alergię, w 6500 ampułek znalazła się niebezpieczna trucizna przypominająca pavulon, którym pielęgniarze łódzkiego pogotowia zabijali pacjentów.

O sprawie jako pierwszy napisał wczoraj DZIENNIK.