Dłużej potrwa też cisza w Łodzi. Ale tylko o 15 minut. Tam komisja miała problem z dostaniem się do jednego z lokali wyborczych. Zaciął się zamek. Głosowanie rozpoczęło się o 6.15.
Ale poza tym wybory przebiegają spokojnie. Drugą turę trzeba było zorganizować w 828 miejscowościach. Tam, gdzie dwa tygodnie temu nie udało się wybrać nowych wójtów, burmistrzów i prezydentów. Ale w 16 miejscach druga tura wyborów będzie dopiero 10 grudnia. Powód? Wycofał się jeden z kandydatów, albo jak w Dziwnowie, okazało się że nie ma prawa kandydować.
Do południa głos oddało 12,44 procent uprawnionych do głosowania. To nieco mniej niż dwa tygodnie temu. Wtedy do południa głosowało 14,6 procent uprawnionych. Najwięcej do wyborów poszło mieszkańców Podkarpackiego - 16,01 proc., a najmniej z Kujawsko-Pomorskiego - 10,40 proc. O 16.30 do urn poszło już o wiele więcej Polaków. Jak podała Państwowa Komisja Wyborcza frekwencja wyniosła 28,81 proc. Jednak najwięcej, bo aż 67 proc. wyborców poszło do urn w gminie Kazanów (Mazowieckie).
Państwowa Komisja Wyborcza nie zanotowała jak na razie poważniejszych zakłóceń wyborów. Zdarzało się niszczenie plakatów wyborczych albo rozdawanie ulotek podczas ciszy. W Bogatyni policja sprawdza informację, czy jedna z komisji wyborczych nie handlowała głosami w wyborach burmistrza. Ale to pojedyncze przypadki.
Tym razem wyborcy dostają jedną kartę do głosowania w kolorze różowym. Znajdują się na niej nazwiska dwóch kandydatów, którzy w pierwszej turze zdobyli najwięcej głosów. Wystarczy tylko postawić znak "iks" w kratce z lewej strony przy nazwisku wybranego kandydata.
I jeszcze jedna różnica w stosunku do pierwszej tury - o wiele krócej będziemy czekać na wyniki wyborów. Jak zapowiada Państwowa Komisja Wyborcza, rezultaty będą znane już w poniedziałek po południu.
A najwięcej urn przygotowano w województwach: mazowieckim, dolnośląskim i śląskim. Bo tam wielu wójtów, burmistrzów i prezydentów nie udało się wybrać za pierwszym razem. Najmniej II turą wyborów jest zainteresowana Opolszczyzna.